piątek, 30 maja 2014

Dlaczego nie chodzik?

Swego czasu bliskie osoby przekonywały mnie, że warto kupić chodzik. Ponieważ moja Rybka nie jest w stanie być sama w pomieszczeniu nawet kilku minut, cały czas wymaga aktywnego zajmowania się nią i podsuwania zabawek, tudzież brania na ręce.
I że taki chodzik, to remedium na wszelkie moje problemy.

Opiszę zatem, dlaczego się nie zdecydowałam.
A raczej zdecydowałam, że na pewno nie chcę chodzika.
"Chodziło" mi po głowie, że już kilkakrotnie słyszałam, iż używanie chodzika może powodować problemy z nóżkami oraz że uczy błędnego "sposobu" chodzenia, tzn. dziecko stawia nóżki nie tak jak powinno (np. chodzi na paluszkach tak, jak do tego przywykło w chodziku).

A teraz już o tym poczytałam (m. in. tu: "Pierwszy rok dziecka", H. Murkoff, A. Eisenberg, S. Hathaway) i chętnie się podzielę. 

Rokrocznie chodziki przyczyniają tysięcy kontuzji, wymagających opieki medycznej oraz tysięcy mniej skomplikowanych, ale również problematycznych nieprawidłowości.
Amerykańska Akademia Pediatrii zwróciła się o wydanie zakazu sprzedaży i produkcji chodzików.
Badania dowodzą, że wszelkie rodzaje chodzików (nawet tzw. stacjonarne, czyli dziecko siedzi w jednym miejscu, otoczone blatem) używane zbyt często przyczyniają się do opóźnień w rozwoju. Teoretycznie dzieci, które korzystają z tych "zabawek" później, niż inne zaczynają samodzielnie siadać, raczkować lub chodzić. Dzieje się tak dlatego, że: dziecko w chodziku używa innych mięśni, niż do samodzielnego stania, a więc nie ćwiczy tych właściwych oraz niekiedy nie ma możliwości zobaczyć swoich stóp, a więc zrozumieć, że kiedy stawia je w taki, a nie inny sposób, to daje to określony efekt.

Autorzy w/w książki rodzicom chętnym do wypróbowania chodzika zalecają, aby:
  • znaleźli model, spełniający wymogi bezpieczeństwa (najbezpieczniejsze ich zdaniem są te wyprodukowane w USA po 30.06.1997 r.).
  • zabezpieczyli wnętrza, po których dziecko będzie "chodzić".
  • zlikwidowali wszelkie przeszkody (w stylu schodów, progów, rozrzuconych zabawek, itp.). 
  • kiedy dziecko nauczy się poruszać - raczkować, czołgać, odstawili chodzik, aby uczyło się dalej.
To fakty.
Tym, którzy chcieliby mi teraz powiedzieć, że:
a) używali chodzika i ich dzieci zaczęły samodzielnie chodzić w wieku 10 miesięcy lub wcześniej
b) używali chodzika, bo ich dziecko go bardzo lubiło
c) używali chodzika, bo to był jedyny sposób, żeby ich dziecko czymś się przez chwilę zajęło
odpowiem, że:
a) po pierwsze badania - badaniami, wiadomo, że jakieś odchylenie od nich jest zawsze. A po drugie może oznacza to, że takie 10 - miesięczne, skoro nauczyło się chodzenia tak szybko, to bez "pomocy" chodzika nauczyłoby się jeszcze szybciej?
b) dzieci lubią również brać do ust wszystko, co leży na podłodze, a jednak im na to nie pozwalamy - z jakichś powodów...
b) zdaję sobie sprawę, jak cenne są chwile ciszy i spokoju przy bardzo energicznym dziecku (a zapewniam, że moje takie jest) lub tym bardziej dzieciach w liczbie mnogiej. I myślę, że lepsza spokojna matka i dziecko w chodziku, niż strzępek nerwów razy dwa: dziecko i matka. Dopóki się jednak da, wolę tego rozwiązania unikać, bo wiem, że to jak z deszczu pod rynnę. I wiem, że skoro ktoś zakazuje produkcji takiego urządzenia, to musi mieć ku temu ważny powód, a ja przez cały ten czas martwiłabym się, czy robię krzywdę własnemu dziecku...

Dlatego u nas chodzika nie ma.
I wiem, że moja intuicja mnie nie zmyliła.
A każda mama niech robi to, co uważa za słuszne i dobre dla dziecka i dla niej. 

3 komentarze:

  1. Dla mnie, niezależnie od badań i opinii innych, chodzik jest wymysłem zupełnie niepotrzebnym (no chyba, że są jakieś schorzenia, w których może się przydać?). Od wieków dzieci uczyły się chodzić same i chodziły. Dzieci są inteligentne. Jak chce zrobią sobie "chodzik" z krzesła czy innego dostępnego materiału ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie, dzieci poradzą sobie same, ale dziś jesteśmy tak zalewani tymi dziecięcymi akcesoriami i tzw. "must have", że człowiek naprawdę się gubi w tym, co rzeczywiście potrzebne, tym, co może się przydać, ale konieczne nie jest, a wreszcie tym, co w rzeczywistości może zaszkodzić.

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Za każde słowo - bardzo dziękuję.