poniedziałek, 22 lipca 2013

Dieta w ciąży - fakty, mity i poglądy

Z góry przepraszam za długość tekstu. :)

Teorii co do zdrowego żywienia (a szczególnie w stanie błogosławionym) jest mnóstwo, a niejednokrotnie są one ze sobą sprzeczne. 
Najgorzej chyba, jeśli w towarzystwie znajomych co jakiś czas słyszysz: "Ty to jesz/pijesz? Przecież nie powinnaś w ciąży!", "Tobie tego nie wolno!"
I tak, do codziennych stresów, dokładamy sobie jeszcze czynność, która sama w sobie powinna być przyjemna - jedzenie.

piątek, 19 lipca 2013

Kindersztuba

Długo, długo nie było nic widać. Brzuszek zaczął się powolutku zaokrąglać ok. 5 miesiąca. I potem już poszło. Od 7 miesiąca z dnia na dzień staje się większy. I fajnie. W końcu czuję, że jest. Choć tak wielorybieję przy okazji.

Byłam ciekawa, jaka będzie reakcja otoczenia - nie spośród znajomych, ale obcych. Czy ktoś dziś w ogóle zauważa, że obok jest kobieta w ciąży? Że może jest słaba lub potrzebuje usiąść?
A może będę budzić zgorszenie? (że w tak młodym wieku - bo podobno na swoje lata nie wyglądam). Tu dygresja - kiedy swego czasu poszłam przed ślubem wyjąć metrykę chrztu z mojej pierwszej parafii, ksiądz popatrzył na mnie i sympatycznie zapytał: "Nie wiedziałem, że przyjmujemy do ślubu dzieci?". Uśmiechnęłam się i nic. Potem zapytał o datę mojego chrztu. Podałam. Oczy wyszły mu z orbit i powiedział, że wyglądam na jakieś dziesięć lat mniej. Właściwie kiedyś będę się cieszyć, obecnie to czasem sprawia problemy.

czwartek, 18 lipca 2013

Kilka słów o Rybce

Pamiętam, kiedy pierwszy raz zobaczyliśmy ruchy naszej Rybki. Leżała tam sobie spokojnie i machała rączką - taką jeszcze nie ukształtowaną. Chyba do nas. To był sam początek. Nie wiem, zaledwie kilka tygodni.
Nie mogliśmy się doczekać kolejnego badania. Chociaż nie powinno się ich robić za często, więc nie chcieliśmy nic przyspieszać. Wszystko zgodnie z zaleceniami. Czekaliśmy niecierpliwie.

poniedziałek, 15 lipca 2013

Na dobry początek

Długo trwało myślenie: pisać, czy nie pisać?

Z jednej strony: utrwalenie czegoś, co jest, żeby miało szansę stać się wspomnieniem, a nie gdzieś nakryć kurzem upływającego czasu. Wygodne zapisywanie, może nawet odzew tych, którzy przeżywają to podobnie lub całkiem inaczej, albo są bardziej doświadczeni - a właściwie doświadczone.

Z drugiej strony: czy warto dzielić się swoimi myślami w Internecie, zarzuconym treściami bez sensu, nienawistnymi komentarzami i innymi śmieciami? Internecie, w którym trzeba się zagrzebać po uszy, żeby znaleźć coś wartościowego, a nie tylko zajmującego czas, denerwującego, stresującego?

Na proces wyboru między tymi dwiema opcjami, trwającego ładnych kilka miesięcy, wpłynęła w końcu myśl: a może komuś to coś pomoże, może komuś coś ułatwię? 

No to jest. Spróbujemy się zmusić do częstego tu zaglądania i nadrobienia czasu. 

To jest sobie Wielorybka. Coraz bardziej "wielo". A nawet "wielko".
Do zobaczenia!