21:00, dwójka dzieci już śpi (!!!)*, więc korzystam z czasu wolnego. Korzystanie oznacza, że zdjęłam komputer z najwyższej półki (ostatniej, do której Rybka jeszcze nie sięga), otworzyłam kilka zaprzyjaźnionych blogów, jednocześnie mając przed oczyma: miesięcznik, zakupiony w listopadzie i od tamtego czasu nieprzeczytany, kryminał, którego miałam nie pożyczać z biblioteki, wiedząc, że nie mam czasu go przeczytać oraz... wafelki. Leży tutaj jeszcze telefon, z którego próbuję ściągnąć zdjęcia, bo już narzeka na brak pamięci. Te wyżej wymienione (poza ciastkami) czytam, jednocześnie pisząc notkę.
Mam wrażenie, że kobiecie, gdy staje się matką, wyrasta nie tylko dodatkowa para rąk, ale chyba też i oczu...