piątek, 16 maja 2014

Optymistycznie

Notka z dedykacją dla Kasi i innych pań z Brzuszkiem w odniesieniu też do bardzo prawdziwej notki Młodej Matki
Zgadzam się ze wszystkim, co we wspomnianej notce się znalazło. Między innymi z tym, że nawet przy bardzo szczerych chęciach, ktoś, kto nie ma dziecka, dzieciatego w kontekście problemów życia codziennego nie zrozumie. I tu nie chodzi o to, że nie chce albo jest głupi. Życie rodzica, to po prostu zupełnie inna bajka, której człowiek wcześniej nie jest sobie w stanie wyobrazić. 

Będąc w ciąży z Rybką też tak miałam. Jak? Ano tak, że próbowałam się zastanawiać, jak to będzie. I cały czas z Wielorybem mówiliśmy sobie, że będziemy się starać, żeby mimo oczywistych zmian, było jak dawniej: że będziemy się spotykać z ludźmi, że będziemy jeździć tu i tam, wychodzić z domu... Rzeczywistość pokazała, jak inaczej to widzieliśmy. 
Nie, że nie wychodzimy nigdzie. Wychodzimy, ale zawsze jest to jakimś kosztem i jest to znacznie trudniejsze, niż dawniej. A odkąd jest Rybka wyjechaliśmy całe dwa razy: raz na jeden dzień, drugi (ostatnio) na cztery dni. 

Ale miało być optymistycznie, więc powody, dla których tak właśnie się dzieje, opiszę kiedy indziej.

Teraz chcę napisać, dlaczego mimo tych utrudnień, macierzyństwo, to piękna sprawa.

Wiesz, że jesteś dla swojego dziecka całym światem. Dajesz mu wszystko, co potrzebne do życia. Bez Ciebie nie jest w stanie samodzielnie przeżyć (w młodym wieku).

Wiesz, że kiedy rano dziecko się obudzi, uśmiechnie się właśnie do Ciebie. A podobno dzieci uśmiechają się aż 400 razy w ciągu dnia. Dlatego masz duże szanse natrafić na znacznie więcej takich uśmiechów, a chyba nie muszę mówić, że są one najpiękniejsze na świecie, prawda?

Uczysz się bezinteresownej miłości. Odczuwasz coś, czego nie można porównać do żadnej innej więzi. Wiesz, że dla dziecka mogłabyś zrobić prawie wszystko, a może jeszcze więcej. To niezwykłe uczucie.

Każde dziecko jest inne. I każde uczy Cię czegoś nowego. Codziennie. Dostajesz szkołę z cierpliwości, konsekwencji, a przede wszystkim... radości! 

Wiesz, że kształtujesz nowego człowieka. Nie wiesz, którą z rzeczy, których go uczysz, zapamięta. Wiesz jednak, że masz na dziecko niesamowity wpływ, a to, czego go nauczysz, pozostanie w nim na zawsze.

Widzisz, jak dzięki Twoim staraniom dziecko rośnie, rozwija się, uczy. To najbardziej satysfakcjonująca "praca" (a raczej powołanie), która naprawdę daje widoczne efekty.

Wiesz, że jesteś dla swojego dziecka kimś wyjątkowym. Kimś, o kim nie da się zapomnieć. Zawsze będzie myślało: "a mama robiła to tak i tak", "mama piekła taki pyszny placek", "mama śpiewała mi taką kołysankę"... Jesteś mamą i już na zawsze nią pozostaniesz.

Wiesz, że zdałaś egzamin z kobiecości. Robisz coś, co najpiękniej obrazuje bycie kobietą - dałaś życie i troszczysz się o nie. Nikt tego nie zrobi piękniej, niż Ty!

Wiesz, że Twoje życie ma sens. Każde ma sens, ale jako matka możesz go wyraźnie odczuć, zobaczyć. Teraz wiesz, że już nie żyjesz tylko dla siebie, dla pracy, kariery, a nawet nie tylko dla męża. Wiesz, że prawdopodobnie masz zajęcie na najbliższych kilkadziesiąt lat i raczej nie będziesz się w tym czasie nudzić (dzieci, dorosłe dzieci, może wnuki?).

Wreszcie wiesz, że jesteś komuś potrzebna. Naprawdę potrzebna!

Pewnie mogłabym tak jeszcze długo wymieniać, ale napisałam tylko pierwsze powody, które przyszły mi do głowy. Zresztą ta radość nie jest do opisania. 
Także polecam.

P.S. Pisząc ten tekst, mam na myśli wszystkie matki - te biologiczne i te adopcyjne. Te ostatnie może nawet bardziej. Matki, jesteście wspaniałe! 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Za każde słowo - bardzo dziękuję.