piątek, 20 listopada 2015

Puzzle do pary "Mama i ja" - zwierzątka

Rybka ostatnio odkryła nową pasję - puzzle. Bardzo mnie to cieszy, bo od pewnego czasu próbowałam jej podsuwać różne puzzelki, ale nie interesowało ją to. Na wyrzuceniu z pudełka, tudzież sprawdzeniu, czy się da je nadgryźć ewentualnie zagiąć, się kończyło. I tak, miesiąc temu nawet się nimi nie zajęła przez  dwie minuty...

Już zaczynałam się, głupia, martwić - wiadomo, jak wiele rozwija w maluchu taka zabawa. Że koncentracja, cierpliwość, sprawność manualna, a nawet koordynacja ręka-oko i różne inne cuda. Tymczasem... Rybka do tej zabawy po prostu dorosła.

Pokochała puzzle!
A dziś o jednych z nich.


Kupiłam je wraz z październikowym wydaniem gazety "Mamo to ja". Zwykle nie kupuję takich czasopism, zdecydowanie tym razem przyciągnął mnie dodatek, o którym doniosły mi inne mamy w Internecie. Zestaw ten kosztował 12,99 zł i zawierał puzzle w dwóch wersjach do wyboru: zwierzątka lub warzywa i owoce. 
Kiedy zobaczyłam pierwszy... natychmiast kupiłam też i drugi (na zdjęciach poniżej same zwierzątka, jak się uda uwiecznić, kiedyś dorzucę też warzywa).
Ale o plusach będzie zaraz, najpierw po Bożemu, co i jak.



Puzzle stworzyło CzuCzu. Tej firmy nie trzeba przedstawiać, zresztą już kiedyś tu o niej pisałam. Nikt nie płaci mi za jej polecanie, żeby było jasne. Muszę jednak przyznać, że produkty CzuCzu naprawdę skradły moje - i Rybkowe - serce. 

W każdym zestawie znajduje się 10 par puzzelków (20 sztuk) do połączenia. W przypadku zwierzątek na jednym puzzelku znajdują się zwierzątka - dzieci, na drugim - ich mamy. Oczywiście chodzi o odnalezienie maluchów i rodzica oraz ich połączenie.
W przypadku warzyw/owoców na jednym puzzelku znajduje się np. śliwka, na drugim - drzewko ze śliwkami. To ciekawe, bo uczy jednocześnie, co, gdzie rośnie - marchewki w ziemi, jabłka na drzewach, a truskawki na krzaczkach.


Puzzle są przeznaczone dla maluchów powyżej 18 miesiąca życia. U nas Rybka je poznała i polubiła dopiero po ukończeniu dwóch lat, ale domyślam się, że młodszym miłośnikom puzzli, też się spodobają.

Ich podstawową zaletą, widoczną na pierwszy rzut oka, jest piękna grafika. Naprawdę przedstawione zwierzątka są urocze, przyjemne, sympatyczne. Są to oczywiście zwierzaki w wydaniu "bajkowym", ale na szczęście nadal koń wygląda mniej więcej jak koń, a krowa jak krowa, nie żaba na przykład. Kolory są żywe, ale nie przesadnie. Oczy nie bolą od przyglądania się im. Kartoniki są twarde, choć nie niezniszczalne (Mała testuje je, gryząc zawzięcie).

Minus? Znów, jak przy "Odkrywam koło", doczepiłabym się do jednej rzeczy - a mianowicie opakowania. Nie jest to bardzo problematyczne, dziś Rybka sobie radzi, ale kilka miesięcy temu miałaby chyba problem z wyjęciem lub schowaniem wszystkich puzzelków do środka. Nauczona doświadczeniem przerzucam je do pojemników na żywność - znacznie łatwiejsze do opanowania przez małe rączki.

Chodzi o połączenie puzzelków w wiadome pary, ale trzeba jednak powiedzieć, że to wcale nie musi być tak. Czemuż by np. nie połączyć cielątek z kotem? A niech się razem bawią!


Muszę przyznać, że u nas te puzzle oznaczają przynajmniej kilkanaście minut spokojnej zabawy. Powiem szczerze, że nie spodziewałam się, że Rybka - która jest prawdziwym wulkanem energii - będzie w stanie wysiedzieć spokojnie tyle czasu w jednym miejscu i w dodatku jej się to spodoba.

Ostatnio układamy więc te puzzelki oraz jeszcze 2 - 3 zestawy innych... o których pewnie też uprzejmie Szanownych Czytelników poinformuję.


1 komentarz:

  1. Witam, super post. czy nie chciałaby Pani sprzedać tych puzzli. Chętnie bym odkupiła?

    OdpowiedzUsuń

Za każde słowo - bardzo dziękuję.