niedziela, 1 marca 2015

Odkrywamy koło

Postanowiłam opisać niektóre nasze zabawki. Takie, które Rybce się spodobały i ją cieszą. Oczywiście każda z nich ma swój czas. Jednymi bawi się dłużej (kilka miesięcy dzień w dzień), innymi krócej. Na pewno jednak są wartościowe.




Dziś na tapetę bierzemy zestaw "Odkrywam koło" firmy CzuCzu. Składa się on ze swego rodzaju puzzli - kwadratów z kołami. Koła trzeba dopasować do okrągłego otworu w środku kwadratu. Takich kompletów jest osiem (ale dwustronnych).

Kiedy rozpakowałam pudełko wydawało mi się, że osiem, to bardzo mało. Okazuje się, że i tyle wystarczy do zabawy. Z doświadczenia mogę powiedzieć, że dziecko powyżej roku spokojnie da sobie radę z tą zabawką dlatego, że chodzi w niej nie tylko o odpowiednie dopasowanie obrazków (bo to wyższa szkoła jazdy), ale o wiele pomniejszych spraw.

Po pierwsze dziecko poznaje kształt koła. Rybka krzyczała do nas: "Kóka!" ("kółka!"), kiedy chciała bawić się tymi puzzlami.
Po drugie chodzi o dopasowanie kółka do otworu - manipulowanie paluszkami.
Po trzecie - dowartościowanie. Zasadniczo te obrazki są tak skonstruowane, że nawet jeśli dziecko nie włoży elementu na jego miejsce, ale na inne, to to też będzie pasowało, najwyżej stworzy coś nowego.


Na przykład tutaj. Świnka dostała buzię, która oryginalnie należała chyba do motylka.


 Albo tutaj. Jednym z balonów jest pomidor.



A tu biedronka ma skorupkę ślimaka. I chyba jej się to podoba, bo taka jest teraz zakręcona...
I to jest właśnie po czwarte, czyli kreatywność, którą kształtuje ta zabawka dzięki różnym jej zastosowaniom.
Po piąte jeszcze - u nas przynajmniej - służy kształtowaniu nawyku sprzątania. Po zabawie proszę Rybkę, żeby powrzucała kółka do pudełka.

Do tych puzzli jest jeszcze zeszyt ćwiczeń, ale dla nas na to jeszcze za wcześnie, więc na jego temat się nie wypowiadam. Mogę za to powiedzieć ogólnie, co podoba mi się w tej zabawce, a co nie.

Plusy w zasadzie wyżej już wymieniłam, ale dodałabym jeszcze kilka. 
"CzuCzu" jest polską firmą, a to ma dla mnie znaczenie. Puzzle są twarde i wykonane z dość trwałego materiału. Kiedy zastanawialiśmy się nad "Odkrywam koło" w czasie Targów Książki, rozbawiło mnie, kiedy jedna z pracownic stoiska namawiała mnie, żebym sobie "nadgryzła" te kółka, żeby sprawdzić, jak dobrze są wykonane. Że są testowane i naprawdę robione z myślą o maluchach, a więc trwałe. Puzzli nie gryzłam, ale muszę powiedzieć, że Rybka oczywiście próbowała. Przetrwały bez widocznych śladów.
Kolejny pozytyw, to żywe, piękne kolory. Obrazki są miłe dla oka. W dodatku użyte kolory pasują do siebie tak, że można dowolnie przekładać kółka między kwadracikami i zawsze wychodzi coś ładnego, w zasadzie pasującego do siebie.


Minusem jest przechowywanie. To wada niewielka, u nas wszystko leży w małym pudełku do przechowywania żywności i jest w porządku, ale rzeczywiście trzeba to sobie zorganizować.
Myślę, że mogłoby też być tych kółek więcej. Fakt, że i tak jest z nimi dużo radości, ale mogłoby być jej jeszcze więcej. Tak mi się wydaje. 
Ostatni minus - mnie włażą (rączkami Rybki) pod łóżko i muszę je odsuwać, żeby je wyciągnąć. Aha, nieraz też wylądowały za łóżkiem... jednak to nie ich wina, jak wiadomo.

Ogółem jest to interesująca zabawka.
 


 A tu właśnie Rybka zobaczyła, że mamusia wyjęła kółka... i mamusi bardzo trudno potem było wykonać powyższe zdjęcia, bo rączki jej córeczki wędrowały przekładając kółka, to tu, to tam.







 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Za każde słowo - bardzo dziękuję.