środa, 16 kwietnia 2014

Pudło z zabawkami

Mała rzecz, a cieszy.
Wiem, że nie odkryliśmy Ameryki z tym pudłem...
... jednak zmieniło ono wiele w naszej codzienności.
A zaraz napiszę dokładnie co.


Obecność dziecka w domu = bałagan.
Nie wiem, dlaczego tak jest, ale jakoś ilość bałaganu wzrasta wprost proporcjonalnie do wieku dziecka (gdzieś tam się zatrzymuje w okolicach 18 - stki). 

Wiem, że Rybka nie chodzi. Na razie nawet nie raczkuje. W związku z tym powinniśmy mieć idealny porządek, bo przecież jeszcze nie umie sama wyjąć czegoś (i nie odkłada na swoje miejsce).

Tymczasem... No właśnie!
Wydaje mi się, że kurz złośliwie czeka tylko na to, jak przejadę szmatką po meblach i zaraz osadza się tam, gdzie już przetarłam.
Dywany (których i tak na razie u nas jak na lekarstwo) zbierają wszelkie kłaczki, włosy (nie wiedziałam, że mogę tyle ich stracić i jeszcze mieć cokolwiek na głowie) i inne śmieci.
Pranie na szczęście robi się samo w pralce. Niestety, jeszcze nie nauczyło się samo rozwieszać, prasować i składać, ale pracuję nad tym.
Przedmioty (w tym zabawki) bezczelnie przeskakują z miejsca na miejsce i po całym dniu aktywnej zabawy zbieram je po całym domu.

Z tym, że ten ostatni punkt od pewnego czasu jest mniej frustrujący.
Oto zabawki zyskały swoje miejsce. Przezroczyste pudło, w którym widać, gdzie co jest i od razu można wyjąć pożądany przedmiot. Plastikowe, więc na razie w miarę trwałe (dopóki Rybka nie nauczy się wchodzić do środka). Ma kółka! Nie muszę więc taszczyć go po całym domu, wystarczy, mając Rybką zajęte ręce, popchnąć je nogą.

Wiem, wiem, opisuję to jak jakieś cudo, a to przecież zwykłe, plastikowe pudło.
Zwykłe - niezwykłe, a uratowało mój spokój psychiczny.
Bo, jak mówią te wszystkie poradniki idealnych pań domu, bałagan robi się wtedy, kiedy rzeczy nie mają swojego określonego miejsca. Tzn. nie wiadomo, gdzie je odłożyć. I zostawia się je gdzieś w przypadkowym miejscu, najczęściej pod ręką.

I tak chyba rzeczywiście jest.
U nas na przykład zawsze rósł duuuży stos gazet pod ławą... aż kupiliśmy gazetnik (czy jak to nazwać). Problem zniknął. Co pewien czas przeglądamy zawartość wiklinowego koszyczka i wyrzucamy jakieś nieaktualne reklamy i gazety, których przez ten czas wcale nie przeglądaliśmy. Naturalna (niemal) selekcja.

Ta myśl towarzyszyła nam podczas zastanawiania się, co dalej zrobić, żeby uporządkować tę naszą domową przestrzeń?
Nie jakoś szalenie, stylowo, modnie... Nie. Zwyczajnie, żeby żyć i nie denerwować się codziennie na siebie i wszystkich dookoła, że wszyscy robimy bałagan. 
I tak kupiliśmy pudło na zabawki.

Pudło ledwo zmieściło wszystkie gryzaki, grzechotki, cymbałki, maskotki i inne. A myślałam, że to tylko kilka zabawek... To pudło jednak sprawiło, że wszystkie te drobiazgi mają swoje JEDNO, wszystkim znane miejsce. W dodatku pudło ma pokrywkę, którą wieczorem nakładamy i - uff, od razu lepiej.
Pranie nadal się samo nie prasuje, ale przynajmniej zabawki się trochę zdyscyplinowały.
A my razem z nimi.

Teraz myślę o drugim pudle i znanym wszystkim sposobie na chowanie części przedmiotów i wyciąganie po jakimś czasie - dziecko wtedy cieszy się nimi, jakby były nowe.
Myślę, że to dobry pomysł.

P.S. Też tak macie, że wybieracie trochę zabawki "pod siebie"? Nam na przykład z Wielorybem podobają się drewniane klocki i planujemy je kupić.

Wieloryb: A myślisz, że Rybka będzie się chciała nimi bawić?
Ja: A Ty nie będziesz chciał się nimi bawić?
Wieloryb: Ja będę.
Ja: No. Ja też.

Kupujemy.
 

2 komentarze:

  1. Z tym bałaganem i porządkiem dokładnie tak jest. Ja też nie wiem, kiedy on się robi. Ale obserwuję i wychodzi na to... że JA go robię. Obsługując dom i dzieci, które często (zbyt często) wymagają interwencji natychmiast i rzucenia tego, co się właśnie robi, a potem jest już pora na kolejny punkt dnia i do wieczora zbiera się, oj, zbiera... A jak jeszcze dzieciaki dołożą swoje trzy grosze, taki przedpokój potrafi "zarosnąć" w czterdzieści minut. Normalnie wąska ścieżka na środku i tyle.

    Konkretne miejsca na konkretne rzeczy baaaardzo pomagają, zwłaszcza wieczorem, kiedy myślenie, GDZIE to włożyć, boli:P

    OdpowiedzUsuń
  2. O, tak, wieczorem nie jestem w stanie wykonać za wiele czynności, szczególnie takiej trudnej, jaką jest myślenie... ;)))

    OdpowiedzUsuń

Za każde słowo - bardzo dziękuję.