środa, 6 sierpnia 2014

Body, koszulki, kaftaniki

Ślicznych ubranek niemowlęcych można znaleźć całe mnóstwo. W różnych sklepach online i na żywo. Na targach. W hipermarketach.
I jest to przewaga nad tym, co musiały przechodzić nasze mamy, żeby zdobyć jakieś ubranka dla swoich dzieci. 
Co innego cena. Ale nawet i to można obejść, wypatrując okazji lub kupując używane (a i tu można wyszperać niezłe perełki).

Najważniejsza jednak - przynajmniej dla młodych rodziców - jest chyba wygoda ubierania. Bo wśród tych uroczych ubranek z w/w miejsc jest wiele zapinanych z tyłu, albo za szerokich, albo wkładanych przez głowę, albo zapinanych na trylion guzików... Oczywiście z czasem zdobywa się doświadczenie, ale szkoda wydać wiele kasy na coś, czym potem będziemy się denerwować przy każdym ubieraniu dziecka.


Dlatego krótko o każdym z wyżej wymienionych.

Body
Występują z rękawem długim, krótkim, albo bez. W przypadku Rybki, aż do nastania upałów, w większości sprawdziły się te z długim rękawem. Sprawa jest prosta - maluch po urodzeniu potrzebuje dużo ciepła. Dodatkowo, jako, że Rybka pojawiła się na świecie jesienią, dość szybko okazało się, że body z krótkim rękawkiem używać możemy chyba tylko po domu.
A że temperatura w naszym kraju oscyluje zwykle raczej w stronę chłodniejszej, niż cieplejszej (tak, wiem, że w tym roku mieliśmy rekordową liczbę dni upalnych), tym bardziej długi rękaw nam się przydał.
W sezonie letnim oczywiście wykorzystaliśmy body z krótkim rękawkiem, a nad morzem także - z radością - te bez lub na ramiączkach*.


 Inna rzecz jednak zwraca moją uwagę.
Najczęściej spotyka się body rozpinane u dołu. Niektóre mają także dodatkową napkę w okolicach szyi - żeby łatwiej się zakładało. Jeśli mamy taki wybór, polecam te z napką, ponieważ zapewniają też to, że dziecko nie będzie miało dekoltu do pasa. Niestety, często te bez zapięcia, rozciągają się niesamowicie i w rezultacie mamy założone np. body z długim rękawem, a dziecko ma całą klatkę piersiową odkrytą.


Jest jeszcze inne rozwiązanie, jak dla mnie - najwspanialsze z możliwych. Są już dostępne rewelacyjne body zapinane na całej swojej długości. Ja jestem tym faktem zachwycona, bo Rybka, kiedy próbowałam jej cokolwiek założyć przez głowę przez pierwsze kilka miesięcy jej życia, protestowała głośno całą sobą. W sumie się nie dziwię - to żadna przyjemność. Teraz już jest nieco lepiej, choć nadal przebieranie się jest newralgicznym punktem w ciągu dnia. Dlatego doceniam szczególnie wszystko, co można dziecku założyć, nie denerwując go nadmiernie.





Koszulki
W związku z tym, co pisałam o rozpinaniu na całej długości... W tym przypadku też mamy taką opcję, co polecam przede wszystkim rodzicom noworodków. Kilka nap, a efekt - duża pomoc.


  
Tu w dodatku koszulka z rękawem ala` niedrapek, który wywija się na kształt łapki - niedrapka, czyli ochrania dziecko przed nieświadomym podrapaniem się. Myślę, że dobry pomysł na początek.

Przy większych rozmiarach już tego typu atrakcji nie doświadczymy, ale zawsze w takim razie warto znaleźć koszulkę z jedną napką przy szyi - o czym już było wyżej. Dodam jeszcze, że z przodu - bo zapinanie z tyłu maluszka, który jeszcze nie siedzi samodzielnie, to bardzo skomplikowana procedura i warto jej sobie oszczędzić...


Ciekawym rozwiązaniem są koszulki z gumką przy szyi i w rękawkach - również łatwo się je zakłada, ale znacznie trudniej je kupić.

Kaftaniki
Moja miłość, bez dwóch zdań. Nadają się do założenia jako wierzchnia warstwa na ubranie i to w zasadzie każdego rodzaju - sukienka, body, śpiochy. I w drugą stronę - świetnie sprawdzają się pod spodem śpiochów, pajacyków, sukienek z krótkim rękawem. 
Co więcej - praktycznie wszystkie kaftaniki, których używałam, nadawały się do noszenia znacznie dłużej niż przewidywał rozmiar! Miałam np. kaftanik 68, a Rybka nosiła go również i wtedy, kiedy pozostałe ciuszki osiągnęły już rozmiar 80. Nie wiem, czy wynika to z rozciągnięcia materiału (chyba nie), czy raczej z tego, że producenci rozsądnie myślą, że taki kaftanik musi być nieco większy, żeby nadawał się na wierzch - jako kolejna warstwa. 
Są dostępne te zapinane na napy i guziki. Oczywiście jestem wielką zwolenniczką tych pierwszych, chociaż zdarza mi się czasem używać zapinanych na guziczki, ale z mniejszą ochotą. 



Nie wiem, czy komuś te moje doświadczenia ubrankowe  się przydadzą, ja je wolę mieć zapisane - "ku pamięci".
 
*Uwaga - wszystkie poradniki mówią, że delikatnej skóry niemowlęcia nie powinno się wystawiać na słońce, bo łatwo o jej podrażnienie. Podczas wakacji jest to jednak bardzo trudne, jeśli nie niemożliwe. Dlatego ja polecam parasol przeciwsłoneczny, kapelusik na głowę, podawanie dużo płynów (to już profilaktyka przed udarem), krem z filtrem (50 lub 30 - zależnie od wieku i nasłonecznienia). No i oczywiście umiar w czasie spędzanym na "patelni".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Za każde słowo - bardzo dziękuję.