czwartek, 31 lipca 2014

Wielkie odkrycia Małego Człowieka: umiejętności społeczno - komunikacyjne

Dzieje się tak dużo, że nie wiem, czy będę w stanie to wszystko opisać.
Wciąż zdumiewa mnie jedno: gwałtowność zmian. Skoki. Jednego dnia dziecko nawet nie próbuje (!) wykonywać danej czynności, następnego - umie ją już całkiem nieźle. Niespodziewanie dla rodzica. 
A, i jeszcze druga rzecz - wciąż rozumie więcej i więcej - zdecydowanie więcej, niż mi się wydaje.

Wiem, wiem, że się powtarzam.
Nie mogę jednak przejść obok tego obojętnie, nadal jest to dla mnie coś niezwykłego.
I cóż takiego Rybka robi?

Uwielbia towarzystwo.
Dzieci są najchętniej przez nią widziane, ale nie tylko. W zasadzie jeśli jestem z nią sama cały dzień, to ewidentnie pokazuje mi, że to nuda. Kiedy pojawi się tylko jakaś inna osoba, która jeszcze przy okazji będzie chętna, żeby z nią porozmawiać, pobawić się - właściwie już jest super. Nie trzeba zabawek, gadżetów. Wystarczy drugi człowiek.
Co ciekawe - nie przerażają jej obcy. Owszem, widać, że odróżnia obcego od "swojego", ale nie boi się kontaktu z taką osobą. Może nawet dla zachęty obdarzyć ją uśmiechem.

Potrafi się dogadać.
Mówię jej, że pieski szczekają "hau". "HA!" - komentuje Rybka.
Dziadek pokazuje jej zabawkę i mówi: "Wciśnij ten przycisk." Wciska.
"A teraz ten." (inny). Wciska.
Potrafi pokazać, czym chce się bawić, a w dodatku, co chciałaby, żeby towarzysząca jej osoba z daną zabawką zrobiła. Np. bierze rękę Dziadka i kieruje w stronę odpowiednich przedmiotów, przycisków, pokręteł.
Albo patrzy z tęsknotą w stronę radia lub też sama bierze pilota (jeśli uda jej się go dorwać) i sama próbuje uruchomić grającą maszynę.

Nadal bardzo lubi muzykę, chętnie włącza grające zabawki i tańczy po swojemu, obserwując przy okazji, czy "widownia" też tańczy. Bo to trzeba zmieniać ruchy przy zmianie melodii, taaak. Aktualnie zresztą grające zabawki cieszą się jej największą uwagą. I zachwytem. Niezwykle szybko potrafi załapać który przycisk, do czego służy i co zrobić, żeby popłynęła ulubiona melodyjka. 

Rybka czesze Tatusia swoją szczotką. W dodatku na zawołanie. Tatuś prosi: "Uczeszesz tatusia?". A Rybka na to, jak na lato. Nieistotne, że nie zawsze odpowiednią stroną szczotki. 

Rybka się dzieli - oczywiście na razie jest to swego rodzaju zabawa, ale i tak cieszę się, że to idzie w tym kierunku.
Kiedy je bułkę, chrupka, warzywo - wyciąga rączkę z danym produktem w kierunku drugiej osoby. 

Rybka nie do końca raczkuje, raczej pełznie - najchętniej do tyłu, ale do przodu też próbuje, choć to trudniejsze. 
Próbuje stać, przytrzymując się pudła z zabawkami, brzegu łóżeczka lub rodzica.
Kląska, prycha, terkocze, robi "nosek", wzrusza ramionami, dmucha... i wiele innych min i gestów. 

I teraz hit.
Oczywiście gaworzy, jak najęta. Dużo. Jeśli jest wyspana, najedzona i z pustą pieluszką, to właściwie - cały czas. Dużo się przy tym śmieje, co jest cudowne.
No i dziś chyba nastąpił przełom.

Kilkuletnia kuzynka Rybki podała jej lalkę do zabawy.
- LALA! - powiedziała Rybka. Potem powtórzyła to kilkakrotnie.
Aaa, czyli mówimy!!!
Dumna Wielorybka.  

Musiałam edytować.
Otóż Rybka poza tym wszystkim, co powyżej, dziś na widok zdjęć Tatusia kilkakrotnie powiedziała: "TATA". 
Tadam.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Za każde słowo - bardzo dziękuję.