poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Pozdrowień moc

Na szybko.


Dzieci mnie pochłonęły ostatnio całkowicie. Wakacjowaliśmy się długo i w kilku miejscach, bardzo trudno jest mi wrócić do brutalnej rzeczywistości, do obowiązków, które już są, a także tych, które już za niedługo.

Żeby jednak to moje opisywanie tu miało sens, muszę Wam się pochwalić. A raczej pochwalić moje Maluchy.

Rybka:
- mówi tyle, że nie jestem w stanie nawet wyliczyć wszystkich słów, które już mówi sama, a tym bardziej tych, które powtarza. Nadal jest to taki dziecinny sposób mówienia, który uwielbiam.
- potrafi opowiedzieć niektóre sytuacje swoim językiem. ("Koko, nunu, bam, ziuuu" - Rybka zobaczyła kurę, przygotowującą się do skoku z beczki, ostrzegała ją, żeby nie skakała, bo się uderzy, ale ona skoczyła - a właściwie poleciała).
- ma bardzo wyrazistą mimikę, która umożliwia jej skuteczną komunikację.
- żartuje, śmieje się, skacze, płacze - wszystko to na zmianę.
- weszła już w słynny etap buntu dwulatka (podważany, co prawda tu i ówdzie).
- potrafi niekiedy zająć się sama sobą, choć najbardziej lubi spędzać czas z kimś.
- dawne zabawki ją nudzą. Chyba już z nich wyrosła. Teraz liczy się to, czy jest ktoś, kto może się z nią bawić. 
- jest czuła dla Małej (choć czasem jej da siostrzanego kuksańca, eh), a poprzez to do innych maluchów. Kiedy widzi dziecko młodsze od siebie, mówi: "Dzidzia" i rwie się do delikatnego głaskania go. Uroczo!
- wszędzie się wspina (ma to akurat po Wielorybie). Niestraszne jej łóżka piętrowe, wysokie zjeżdżalnie (naprawdę wysokie), czy cokolwiek innego. Musi wejść na górę i koniec.
- kocha zwierzęta, a najbardziej słonie. Lubi oglądać filmiki o nich, a do ulubionych należy ten, w którym dzieci myją słonia. Zaznacza zawsze, że ona też chce. 
- nadal usypianie nie jest naszym ulubionym momentem dnia... na szczęście kiedy już usypia, to potem raczej śpi mocno. Osobiście najbardziej lubię, kiedy wstaje uśmiechnięta i wyspana po popołudniowej drzemce. Zazwyczaj wtedy ma świetny humor.
- bardzo lubi książki. Ostatnio hitem są te z serii o ulicy Czereśniowej. Polecam serdecznie. My, dorośli, je uwielbiamy. Nasze dzieci i dzieci znajomych na szczęście też, więc mamy pretekst do nabywania kolejnych części...
- nauczyła się rozróżniać, które owoce są już dojrzałe, a które nie. Zrywanie pyszności prosto z krzaka, to dla niej największa przyjemność.
- korzysta z nocnika! Po domu nie używamy już pieluszek* (tylko do spania i na wyjścia). Jestem taka dumna! Teraz tylko musimy my zdecydować się na jazdę bez trzymanki, czyli zrezygnowanie z pieluch podczas wyjść... i będzie super.

Mogłabym tak pisać i pisać...

A teraz o Małej:
- od jakiegoś czasu mam wrażenie, że jest wszędzie. Dokładnie po przekroczeniu progu mieszkania po wakacjach, nasze dziecko nagle zaczęło przemieszczać się ekspresowo. Nie ma dla niej zakamarków nie do odkrycia. Swobodnie staje przy wszystkim, co może służyć jako podparcie i... cieszy michę. 
- bije brawo.
- kilka dni temu samodzielnie przeszła kilka kroków (oparta o zabawkę - pchacz). Jasne, że to jeszcze nie jest chodzenie o własnych siłach, ale nieco mnie zaskoczyło to tempo (oraz to, że tak szybko zbliża się czas potknięć, siniaków, uderzania głową o stół, którego nie zauważyła, że jest nad nią, itp...).
- nie wiem, czy to moja wybujała wyobraźnia, ale czasem mam wrażenie, że świadomie używa sylaby "ma". Mówi "mamama", patrząc w moją stronę. Zdarzyło się tak kilka razy. Nie nakręcam się jednak, może to zbieg okoliczności.
- ewidentnie wie, czego chce, a jeśli tego nie dostaje, dopomina się głośno.
- jest bardziej nieśmiała w stosunku do obcych, niż Rybka w jej wieku. Dopuszcza do siebie tylko dobrze znajome osoby. 
- mimo to, nareszcie czuję, że trochę otworzyła się na ludzi. Miała etap "mamozy" - tylko u mnie na rękach, jeśli nie było mnie dłużej niż godzinę w zasięgu wzroku, był lament. Bałam się, co będzie dalej. Na szczęście trochę się poprawiło.
- dużo się śmieje.
- do pewnego momentu w ogóle nie chciała jeść nic poza moim mlekiem, od niedawna wsuwa wszystko, co się da. I ma taaaki apetyt!
- czasem też wymaga długiego usypiania, ale potem śpi całkiem nieźle, budząc się zwykle tylko na jedzenie.
- jest małym pulpetem, co mnie cieszy, bo urodziła się chudziutka.
- nie interesują jej już zabawki niemowlęce. Bawi się raczej zabawkami Rybki.

Jestem zakochaną matką. Bez dwóch zdań.
Wiem, że każda sroka swój ogon chwali... więc nie będę się tutaj nad tym rozwodzić, ale mimo czasem trudniejszych chwil (usypianie!), jest super. Czujemy, że żyjemy i zawsze mamy, co robić.

* Nie oznacza to oczywiście, że mamy 100-procentową skuteczność... Całe szczęście, że mamy zapas majciochów.

6 komentarzy:

  1. Świetnie, że dzieciaczki dobrze się rozwijają! Fajnie, że miło spędzaliście czas :) To nic, że się chwalisz - jesteś dumna i zakochaną mama i masz do tego święte prawo! Z usypianiem.....tu nie mamy kłopotów - to jeden z niewielu moich wychowawczych sukcesów :) Czytanie książek przed snem robi swoje - to taki nasz rytuał :) Wam tez się uda! Trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę systemu na efektywne usypianie. :)
      I pozdrawiam!

      Usuń
  2. Rozróżnia dojrzałe! Wieloryb musi się cieszyć!
    Chwal się. Po to się w końcu ma te dzieci, czyż nie?

    P.S. Właśnie kupiłam Czereśniową. A nawet dwie. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszy się! Rybka zwykle podchodzi do krzaka i mówi: "te nie". :D

      P.S. A które? Mnie korci "Noc". :)

      Usuń
    2. Dobrze wiedzieć co u was!
      PS Noc jest super, ale u nas każda część była hitem. Można brać w ciemno! Z podobnych a mniej znanych jest jeszcze fajna seria "1001 drobiazgów" i "Miasteczko Mamoko".

      Usuń
    3. O, tak. Musimy się zaopatrzyć, koniecznie. :)))

      Usuń

Za każde słowo - bardzo dziękuję.