piątek, 9 stycznia 2015

Wiedziałam (nocnik vs Wielorybka 1:0)!

Wiedziałam, że z nocnikiem wcale tak lekko nie będzie. Początki zapowiadały świetlaną przyszłość temu sprzętowi w naszym domu... jednak rzeczywistość nieco rozminęła się z wyobrażeniami.
Rybka początkowo zaskoczyła nas tym, jak szybko zrozumiała, o co w nocnikowaniu chodzi. Każda akcja kończyła się sukcesem, czasem nawet podwójnym... (żeby nie pisać zbyt dosłownie, chociaż mam wrażenie, że niedzieciaci raczej tu nie zaglądają, a inni nie powinni się specjalnie gorszyć. No ale.)
Potem wszelkie głaskania, ochy, achy, brawa, itd. Kiedy to opisywałam na blogu, dołączałam nieśmiertelną uwagę, że mam świadomość, że to piękny początek odpieluchowania, ale że może się to zmienić na gorsze. Że będą różne etapy. No, cóż.

Zaczęło się od tego, że po porodzie Małej mieliśmy mniej czasu, siły i mobilizacji, żeby co chwilę biegać do Rybki z nocnikiem. Doszedł do tego jeszcze problem ze zmianą pieluchy - od kilku miesięcy Rybka reaguje na to gwałtownym protestem i w normalnej sytuacji (nie jakieś tam wizyty u kogoś, albo kogoś u nas, nie zagadywana przez Dziadków, czy zajęta nową zabawką) operacja ta wymaga dwóch osób - jednej do trzymania i uspokajania wierzgającej i krzyczącej Rybki - oraz drugiej - do wykonania czynności właściwej... Zważywszy na to, że pochłania to mnóstwo energii, zmniejszyła się częstotliwość zmiany pieluchy, a przy tym i częstotliwość siadania na nocnik. Oprócz tego w pierwszych tygodniach po porodzie Małej, często Wieloryb z Rybką wychodzili gdzieś, żeby dać odsapnąć Wielorybce. Nie zabierali ze sobą nocnika, więc - wiadomo.

Skończyło się to tak, że kiedy już z Wielorybem zebraliśmy się w sobie i postanowiliśmy jednak trochę się do tematu przyłożyć... Rybka całkowicie odzwyczaiła się od nocnika. Tzn. sadzaliśmy ją przez cały ten czas, choć po prostu trochę rzadziej, niż wcześniej, ale jak widać wystarczyło tylko trochę sobie odpuścić i wszystko się odwróciło. 

Rybka przestała tak ochoczo wskakiwać na nocnik.  
Żadne ochy i achy nie są już dla niej wystarczającym powodem do skorzystania z niego.
W pewnym momencie w ogóle nie chciała na nim siadać (więc nie zmuszaliśmy, żeby sobie tego źle nie kojarzyła).

Zakasaliśmy więc rękawy.
Zwiększyliśmy częstotliwość.
Za każdym razem przynoszę siatę z zabawkami/książkami, żeby zajęła się nimi na chwilę i nie wstawała.

Już są pewne efekty, choć nie spektakularne. Wiem, że jeszcze długa walka przed nami. Najchętniej nie zakładałabym jej pieluchy po domu, tylko zwykłe ubranka, ale niestety po pierwsze jest zima, a po drugie nie nadążam ze zwykłymi czynnościami domowymi, a co dopiero gdybym miała do tego dołożyć ścieranie podłogi kilkanaście razy dziennie (szczególnie, że Rybka, widząc wiadro od mopa z płynem, uwielbia bawić się w tym wiadrze, niezależnie od tego, czy płyn w środku jest jeszcze w miarę pachnący, czy już zawiera wszystkie bakterie i brudy, zebrane z podłogi). Dlatego na razie próbujemy po prostu "oswoić nocnik").

A teraz pytanie za 100 punktów - wybaczcie tematykę. Pytanie poważne do tych, którzy to już przerabiali.
Rybka stara się skorzystać z nocnika w "grubszych sprawach". Dlaczego to nie działa przy sikaniu?!

 

5 komentarzy:

  1. U nas wyglądało to tak, że córcia długo nie była zainteresowana nocnikiem a potem po prostu sama zaczeła siadać! Było masę wpadek, np nasiusianie na podłogę w pokoju, cała góra majtek, rajstop i spodni w praniu, ale po tygodniu tak opanowała sztukę siadania na nocnik, a właściwie.....od razu na wc ( miała swoja nakładkę na toaletę i to chyba spowodowało że poczuła się doroślej i zmieniła zdanie co do siusiania gdzie popadnie!) Życzę wytrwałości :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam dobrą wiadomość "to nie potrwa do matury". Co do reszty to odpowiedzią na wszystko jest czas. Dzieci dojrzewają w różnym tempie do nocnika. U nas było odwrotnie - siku jakoś łatwiej trafiało do nocnika. Z czasem wyrównało się.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że to minie, więc się nie stresuję, zastanawiam się, jak jej to ułatwić. :)

      Usuń
    2. To tylko sie ciesz. U nas bylo odwrotnie i... czasem trzeba bylo szukac "brazowych grudek" po pokoju...

      Usuń

Za każde słowo - bardzo dziękuję.