sobota, 7 czerwca 2014

Wielorazowo

Tematem zainteresowana jestem od ponad roku. Przed narodzeniem Rybki miałam nawet ambitny plan, który chciałam wprowadzić w życie, kiedy się urodzi. Tymczasem miesiące mijają, a my nadal na jednorazówkach. 
To teraz rozpoczynamy nową erę!



Zdecydowaliśmy się na kieszonki (w większości wykonane z materiału PUL, kilka z minky lub minkee, nie wiem, która pisownia jest bardziej poprawna) oraz wkłady z mikrofibry i bambusowe. Dodatkowo dokupiłam biodegradowalne bibułki bambusowe - które wyrzuca się wprost do toalety. 
Jestem bardzo ciekawa, czy nam się to wszystko sprawdzi. Chciałabym, żeby tak było, jednak mam świadomość, że momentami nie będzie to proste, ale na pewno trzeba być cierpliwym i wytrwałym. Jak przy wszystkim, co z rodzicielstwem związane, więc pod tym względem, to żadna nowość.

Pod wieloma innymi jednak na pewno tak.
Muszę znaleźć na nie swój własny sposób. Zarówno na użytkowanie (jeden, czy może dwa wkłady na raz, co na noc?), jak i na pranie, a to ostatnie martwi mnie najbardziej.

Od pewnego czasu poszukuję w Internecie (na stronach producentów, sprzedawców, ekologicznych portalach, tudzież blogach i forach "wielorazowych" mam) i wśród doświadczonych znajomych najlepszej recepty na pranie. 
I mam pewien zgrzyt.

Opcje są bowiem takie:
  • Wybór proszku, czy płynu należy do rodzica i nie ma się czym przejmować, jedynie należy używać pół standardowej ilości wybranego specyfiku do jednego prania.
  • Ekologiczne proszki do prania. I tu słyszę/czytam, że proszki - nie, bo trudno je spłukać, a ponadto sprawiają, że pieluszki twardnieją. Lepsze są płyny.
  • Płyny te nie mogą zawierać mydła - bo ono zatłuszcza pieluszki, a więc są mniej chłonne, w wyniku czego przeciekają (czyli żegnaj "Dzidziusiu" lub "Biały Jeleniu").
  • Kolejny ekologiczny sposób, czyli orzechy piorące. Okazuje się, że też nie, bo zatłuszczają.
To po pierwsze. Druga rzecz - w ilu stopniach prać? Tu również rodzice zabierają różne stanowiska. Jedni mówią, że w 40 stopniach (zarówno pieluszki, jak i wkłady), bo prawda jest taka, że bakterie giną już w 30 stopniach. Inni, że wkłady w 60 stopniach. Na co ci pierwsi odpowiadają, że nie, bo już w tej temperaturze wkłady się kurczą! Jeszcze inni, że wkłady w 90 stopniach, bo to jest najbardziej skuteczne, jeśli chodzi o działanie antybakteryjne (a ich zdaniem niektóre bakterie giną dopiero w 100 stopniach). Jeszcze inni, że od czasu do czasu trzeba to wszystko wyparzyć, wygotować i odkamienić kwaskiem cytrynowym.

I tak sobie stoję między młotem i kowadłem, nie wiedząc, na który sposób się zdecydować. Z drugiej strony zależy mi na tym, żeby pieluszek nie zniszczyć, bo to miała być dobra inwestycja, a więc należy o to zadbać, żeby się nie okazało, że używanie jednorazówek było bardziej ekonomiczne, bo te się szybko zużyły.
Szukam więc najlepszego sposobu, zamierzam kilka z nich wypróbować, a potem dam znać, czy podziałały.
Na razie zachwycam się tym, że są piękne, kolorowe, milutkie. Zobaczymy, co będzie dalej.

2 komentarze:

  1. I jak pieluchy się spisują?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogólnie jestem zadowolona, ale szczegółowo opiszę to kiedyś - niech jeszcze trochę czasu upłynie, żebym na pewno wiedziała, o czym mówię. ;)

      Usuń

Za każde słowo - bardzo dziękuję.