środa, 26 lutego 2014

Oddech

Notek jakby mniej.
Narzekania mniej.
Mam wrażenie, że po kilku nieprzespanych miesiącach wychodzimy na prostą.
To takie zaczerpnięcie oddechu. 
Postój podczas maratonu.
Oto pojawiły nam się pewne rytmy.
Wiemy np., że Rybka przyjęła system 3 - godzinny.
Budzi się, je, bawi się 2 godziny i zasypia na niecałą godzinkę. Potem budzi się, je - i tak w kółko. Pod koniec dnia (na przełomie drugiej i trzeciej godziny czuwania, w zależności od jej senności) kąpiel, jedzenie i spanie. Sen nadal najczęściej odbywa się w odcinkach 3 - godzinnych (w gorsze noce budzi się co dwie lub nawet co godzinę), przemieszanych z jedzeniem. 

Inaczej* jest, jeśli system ten się zaburzy.
Podstawowe zaburzenie, to aktywizowanie jej do działania jeszcze w trzeciej godzinie (zwykle przeznaczonej na sen). Stało się tak ostatnio. Babcia przyszła wieczorem pobawić się z Rybką właśnie po upływie dwóch godzin jej aktywności. Rybka się ucieszyła, zainteresowała Babcią (mimo, że chwilę wcześniej ostro ziewała) i bawiły się chyba przez godzinę z pełnym uśmiechem. Super! Potem Rybka została nakarmiona (żądając głośno przysługującego jej przydziału) i padła nam, nasza Śpiąca Królewna. Rodzice nie zdążyli nawet pomyśleć o jakimś myciu. Gdyby na tym dzień się skończył, to byłaby sielanka. Tymczasem Rybka po kilku godzinach obudziła się o 23:00 w pełni sił i zdecydowana na zabawę. Rozsiewała uśmiechy na prawo i lewo. 
I cóż. 
Bawiła się z rodzicami (na zmianę) jakoś do 2:30. Za to, jak wtedy zasnęła (oni z zachwytem również), to spała (z drobnymi przerwami na jedzenie) mniej więcej do 10:00 rano. Rodzice, niestety, musieli wstać wcześniej.

Kolejne zaburzenie systemu, to rozbudzenie Rybki przy okazji któregoś nocnego karmienia. 
Zdarza mi się np. w nocy zdejmować jej czapeczkę (bo jako, że zima, to zakładamy jej po kąpieli taką cienką, bawełnianą). Staram się to robić niezauważalnie, ale jeśli Rybka zorientuje się, że coś się przy niej robi, natychmiast oczka się otwierają i po spaniu - na kolejną godzinę (w wersji optymistycznej). 
Bywa, że przyczyny są niezależne od nas - np. - wybaczcie - kupka. No i wtedy nie ma uproś - trzeba zmienić pieluchę, a Rybka nie z tych, co to śpią zawsze i wszędzie. W takich sytuacjach podobnie - godzinka kołysania + pierś. 

Następna zmiana, skutkująca zamieszaniem, to sytuacje, które sprawiają, że Rybka śpi nie wtedy, co trzeba. Niekiedy zasypia na spacerze (nie zawsze). Jeśli więc wyjdzie się z nią na ten spacer np. tylko po godzinie, odkąd się obudziła, to można się nastawić, że zaśnie, no i tego snu w ciągu dnia będzie za dużo, a więc w nocy... Wiadomo, co w nocy.
Kiedyś z kolei byliśmy kilka godzin wieczorem u znajomych i mimo, że Rybka wtedy w ogóle nie spała (było duszno, dość głośno - dużo ludzi i brak miejsca, gdzie można wyjść i uśpić malucha), nie spała potem przez całą noc. Zasnęła jakoś chyba o 7 rano. Całe szczęście działo się to w weekend.

Widzę jednak, że większość dni i nocy upływa raczej zgodnie z aktualnie przyjętym przez naszą Rybencję systemem. To upraszcza sprawę. Dzięki temu czujemy się spokojniejsi i - hm - bardziej wyspani.

Bo jakoś lepiej, kiedy wiemy, czego się spodziewać. 
Pamiętam początki. Popołudnia, które spędzaliśmy na tym, żeby stwierdzić, jaką strategię przyjąć na dziś: próbować ją zaktywizować jeszcze, czy pozwolić zasnąć? O której godzinie? A co z jedzeniem (jadła co godzinę)? Które z nas do której godziny pełni "dyżur"? Jeśli się obudzi w nocy, to się z nią bawimy, czy staramy się raczej uśpić, choćby nie wyglądała na śpiącą? A jeśli się pobawimy, to czy ona nie przyzwyczai się do tego, że w nocy jest czas na zabawę, a nie na sen? Czy zostajemy z nią w jednym pokoju, czy osoba "dyżurująca" zabiera ją do innego, a ta druga śpi? A może na odwrót? Ma spać z nami, w swoim łóżeczku, czy wózeczku? Nosimy ją na rękach, czy nie nosimy? ... I tak do wieczora.
A wieczorem okazywało się, że większość naszych strategii i założeń bierze w łeb. Bo albo nie starcza nam silnej woli w ich realizowaniu albo Rybka ma inne plany niż nasze.

Dziś, kiedy to sobie przypominam, to myślę sobie, że ten czas był po to, żebyśmy docenili to, jak jest teraz. Pewnie, że nie jest idealnie, że niejedna jeszcze nieprzespana noc przed nami. Że nadal nie ma nocy całkowicie przespanych, bez pobudek na jedzenie (choć podobno już niektóre dzieci 2 - miesięczne tak potrafią). Jest jednak jakiś taki spokój, regularność, oddech. Czuję, że nabieramy sił.
Pewnie przed kolejną zmianą, skokiem rozwojowym, ząbkowaniem, ...
Jakby jednak nie było, teraz jest dobrze. 
A Rybkowe uśmiechy, których ostatnio rozdaje nam tak dużo, to cudowna osłoda tych chwil.
 
* Inaczej, to łagodne słowo. Bądźmy szczerzy - gorzej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Za każde słowo - bardzo dziękuję.