środa, 2 lipca 2014

Pierwsze koty za płoty

... czyli nasze początki z pieluchowaniem wielorazowym.




Od razu mówię, że wiem tylko tyle, co doświadczyłam. I że jak przebrnęłam przez różne materiały (książkowe, internetowe i doświadczenia znajomych znajomych) stwierdziłam, że każdy musi na to znaleźć swój własny sposób.
Rodzajów pieluszek jest całe mnóstwo. Siedziałam nad tym jeszcze przed narodzeniem Rybki i wiem, że mimo rysunków i opisów niekiedy trudno mi było zrozumieć różnice między niektórymi z nich. 
Ostatecznie jednak zdecydowaliśmy się na opcję, która wydała nam się najprostsza, najbardziej praktyczna i - nie ma co ukrywać - najbardziej ekonomiczna.
Kupiliśmy kieszonki z wkładami z mikrofibry i dodatkowo wkłady bambusowe.
A oto nasz sposób na wielorazówki.

1. Pranie
Tego obawiałam się najbardziej, kiedy poczytałam w Internecie, jak inni się do tego zabierają. Jeszcze przed zakupem pieluszek dzwoniłam do sprzedawcy, pytając o zalecenia producenta w tym zakresie. Porozmawiałam z innymi użytkownikami. Przeczytałam sporo artykułów. I uznałam, że wiele z informacji, jakie znalazłam jest ze sobą sprzecznych. 

Nie chcąc prać w proszkach, które podobno słabo się spierają, ani płynach, bazujących na mydle, które mogłoby zatłuścić pieluszki, jak i orzechach do prania - podobny skutek, zdecydowałam się w końcu na płyn ekologiczny. Muszę powiedzieć, że wlewam go naprawdę niewiele, więc starczy na długo, a przynajmniej jestem spokojna, że wkładom (bo o to szczególnie chodzi) nic po nim nie będzie.
Do tego dorzucam odrobinę antybakteryjnego proszku ekologicznego oraz sodę oczyszczoną do płukania, co podobno zapewnia wkładom dalszą miękkość. Jeśli rzeczywiście ta soda podziała, będę zachwycona, ponieważ zaoszczędzi mi to gotowania pieluch, o którym też się naczytałam i brrr.

2. Suszenie
Pieluszki i wkłady powinno się suszyć naturalnie - żeby nie straciły swoich właściwości. Żadnych kaloryferów, grzejników, suszarek elektrycznych i innych urządzonek. W ciepłe, słoneczne dni, to żaden problem. Wystarczy wystawić na balkon, a nawet i nie - w mieszkaniu też spokojnie wyschną. Gorzej z dniami deszczowymi, wilgotnymi. Jakieś trzy tygodnie temu pranie (ubrania oraz kieszonki i wkłady) schło mi na przykład... trzy dni. I w takim momencie, to już chyba nie ma innego wyjścia, jak włączyć jakiś elektryczny grzejnik, bo inaczej pranie nie tylko, że schnąć nie będzie, ale raczej nam zgnije. Tak więc podchodzę do tej tematyki - z odrobiną dystansu. 
Oczywiście, jeśli tylko będzie taka możliwość, zamierzam suszyć je w sposób naturalny, ale w skrajnych sytuacjach pewnie będę zmuszona odstąpić od tego standardu.

W związku z tym czas suszenia pieluszek może być bardzo różny. Ogólnie kieszonki schną szybko - zwykle w kilka godzin. Wkładom jednak potrzeba dużo więcej - szczególnie bambusowym. Ja nastawiam się zwykle na jeden dzień - jedną dobę suszenia. Jeśli pogoda sprzyja, po tym czasie już wszystkie są suche. Jak jednak wspominałam, w dni wilgotne ten czas może się bardzo wydłużyć, więc warto sobie kupić tyle sztuk pieluszek (a szczególnie wkładów!), żeby nie obudzić się z tzw. "ręką w nocniku" (powiedzonko bardzo na miejscu).

Jak często pierzemy? My co 1 - 2 dni, ale to ze względu na to, że kupiliśmy niewiele pieluszek - na próbę - a także dlatego, że nie chcemy, żeby zużyte pieluszki za długo czekały na swoją kolej. Można by było więc spokojnie wyrobić się z rzadszym włączaniem pralki.
Różne są też podejścia co do tego, czy można je prać razem z ubrankami dziecięcymi, czy nie. Ja zwykle piorę oddzielnie, ale zdarza mi się od czasu do czasu wrzucić je razem.

3. Przechowywanie
Jeśli chodzi o zużyte pieluszki, u mnie leżą w plastykowym pojemniku na proszek z zamknięciem. Można je kupić za kilka złotych w pierwszym lepszym hipermarkecie. Są niewielkie, ale i większego na razie nie potrzebuję.

Zawsze wlewam do niego kilka kropel olejku herbacianego lub lawendowego. Czytałam, że wystarczy kilka kropel na spód pojemnika, ja jednak dolewam jeszcze odrobinę przy każdym dorzuceniu pieluszek, bo te kilka kropel na spodzie nie wydaje mi się ilością wystarczającą. Pewnie się mylę, ale wolę tak, niż żeby jakieś dodatkowe bakterie mi się panoszyły w łazience. W związku z tym bardzo szybko znikają mi zapasy olejku, ale trudno się mówi. Przynajmniej ładnie pachnie.

4. Wkłady
My wypróbowaliśmy dwa rodzaje wkładów*.
Z mikrofibry - są w porządku, schną nieco krócej, niż bambusowe, ale też mają trochę mniejszą chłonność i są grubsze. Ma to znaczenie o tyle, że jeśli się np. użyje dwóch na raz (a czasem są takie sytuacje), to dziecko ma wieeelką pieluchę i domyślam się, że nie jest to dla niego zbyt wygodne. Poza tym są ok.
Bambusowe - moja miłość. Co prawda schną najdłużej, ale za to są chłonne i cienkie, czyli dziecko w nich nie paraduje z wielką pupą.

5. Użytkowanie
W ciągu dnia Rybka nosi kieszonkę z jedną wkładką. Często zmieniam wkłady, a co kilka godzin całą kieszonkę (chyba, że wcześniej pojawi się kupka, to oczywiście wcześniej). Na noc, jako, że Rybka śpi nam już naprawdę długo, zakładamy jej kieszonkę z dwoma wkładami, najchętniej bambusowymi.
Nie straszne nam spacery, czy wyjścia do znajomych.

Świetnym dodatkiem są biodegradowalne wkładki bambusowe - cieniutkie papierki, które wkłada się do pieluszki tak, aby były bezpośrednio przy pupie dziecka. Z łatwością można zebrać kupkę i całość wyrzucić do sedesu (tak, te chusteczki można spokojnie spuścić z całą zawartością). Polecam, szczególnie przy nieco starszych niemowlakach.

6. Odparzenia
Przez pierwszy tydzień byłam przerażona, myśląc, że wyrzuciliśmy pieniądze w błoto, bo przy każdym przewijaniu skóra Rybki była zaczerwieniona. Baliśmy się, że nie będzie tolerowała wielorazówek. Jest alergikiem, więc cały czas chodziło mi po głowie, że może uczula ją materiał (PUL lub minky). Przy pieluszkach wielorazowych nie wolno używać żadnych kremów, więc tym bardziej było to dla nas zmartwieniem - co jeśli tak już jej zostanie? Czeka nas odsprzedanie komuś kieszonek? 
Na szczęście jakoś po upływie kilku dni wszystko przeszło jak ręką odjął. Możliwe, że po prostu jej skóra musiała się przyzwyczaić do nowego materiału. Ostatnio, kiedy podczas wyjazdu używaliśmy jednorazówek, a potem wróciliśmy do kieszonek - było identycznie (tylko znacznie krócej, trwało może jeden dzień). 

7. Przeciekanie
Zasadniczo wielorazówki nam nie przeciekają. To znaczy nigdy pieluszka nie jest mokra z zewnątrz - jeszcze się to nie zdarzyło. Zdarzyło się natomiast, że co nieco wylało się przy nóżkach, ale to w wypadkach kiedy, albo Rybka miała na sobie pieluszkę zbyt długo (np. zasnęła nam i żal nam ją było budzić przewijaniem, woleliśmy odczekać aż sama wstanie) lub źle ją zapięliśmy. A w pierwszych dniach było tak, że baliśmy się, że za mocno ściśniemy Rybkę, więc zapinaliśmy ją zbyt luźno. 
Teraz właściwie to już opanowaliśmy i jest całkiem fajnie.    

Jesteśmy dopiero początkującymi w tej dziedzinie, zobaczymy, jak nam dalej pójdzie, ale na razie jestem zadowolona z zakupu i cieszę się, że wypracowałam również swój system, który na razie się sprawdza. 
Kiedy dojdą kolejne przemyślenia lub obserwacje, podzielę się z Wami. 

* Edytowałam notkę z powodu błędnego opisania wkładki - "sucha pupa". Dziękuję Anonimowej Czytelniczce za wyjaśnienie mi właściwego zastosowania tej wkładki. Wszystko w komentarzu pod spodem!

2 komentarze:

  1. Wkładka "sucha pupa" z mikropolaru to nie jest wkład chłonny :) Służy do tego by od pupy było sucho czyli np. na wkład bambusowy kładziesz taką wkładkę cienką - ona przepuszcza wodę do wkładu pozostając suchą. W kieszonkach nie stosuje się tych wkładek, bo one od skóry mają przecież mikropolar :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Za każde słowo - bardzo dziękuję.