czwartek, 5 grudnia 2013

Tysiąc i jeden sposobów na kolkę

Tutaj muszę zacytować jeden z pierwszych tekstów, które czytałam na ten temat.
Niezawodnego sposobu na kolkę nie ma.
Uroczo, co? Tzn. są sposoby, które ułatwiają jej przetrwanie dziecku i rodzicom, ale nie ma czegoś, co działa na 100% i całkowicie ją niweluje.
Dla niewtajemniczonych: kolka, to niezwykle silny ból brzucha (oznajmiany wyjątkowo głośnym płaczem maluszka i wierzganiem nóżkami), spowodowany nagromadzeniem się gazów w jelitach dziecka. Najczęściej objawia się późnym popołudniem lub wieczorem, a może trwać godzinami... Nie każde dziecko ma ten problem, ale wiele (podobno co drugie). Pojawia się od ok. 2 tygodnia życia, kończy ok. 4 miesiąca.*


Niektóre sposoby niektórym ułatwiają życie. Z takich, o których czytałam lub słyszałam (biorę pod uwagę tylko przypadki karmienia piersią):
- herbatka koperkowo - rumiankowa (pita przez mamę)
- ogrzewanie brzuszka dzidziusia (np. termoforem)
- masaż brzuszka (zgodnie z ruchem wskazówek zegara)
- poklepywanie w plecki (dłoń złożona w "łódkę", dziecko na brzuszku - na kolanach rodzica)
- masaż "brzuszek do brzuszka"" (dziecko położone brzuchem na brzuchu rodzica)
- w ogóle leżenie na brzuszku (ale nie wszystkie dzieci za tym przepadają, inne tym bardziej się denerwują. Choć - fakt - łatwiej im wtedy idzie zrobienie kupki)**
- farmaceutyki (typu Infacol, Sab Simplex, czy Espumisan dla niemowląt)
- odbijanie po jedzeniu (malucha, rzecz jasna)
- odpowiednia dieta mamy (omijanie niektórych produktów. Do tych standardowo niezalecanych przy karmieniu można jeszcze sobie dołożyć... produkty mleczne - tadam, jedzmy tylko ryż)
- odpowiednie ustawianie malucha przy karmieniu (główka wyżej oraz główka - ramię - biodra w jednej linii, żeby dziecko nie było powykręcane)
- również odpowiednie przystawianie dziecka do piersi, tak, aby nie mlaskało, łykając przy tym powietrze
- noszenie maluszka
- odpowiednia częstotliwość karmienia - nie za często (ach i jak tu wdrażać "karmienie na żądanie"?)
- odciąganie drobnej ilości pokarmu przed samym karmieniem (po to, aby dziecko dostało ten "lepszy", bardziej energetyczny pokarm, żeby nie denerwowało się, że jest głodne, chce jeść, a dostaje sam "napój")
- podkurczanie nóżek w stronę brzuszka
- podawanie witamin (które są dość tłuste i zawierają laktozę) w ciągu dnia, a nie przed samym snem***
- noszenie maluszka w chuście (niestety nie wszystkie dzieci lubią być tak noszone)
- kąpiel (hm, a niektóre dzieci wyjęte z kąpieli krzyczą, co trwa przez całe przebieranie i kończy się dopiero na cycusiu)
- suszarka, odkurzacz, golarka, tudzież inne urządzenie wydające szum. Suszarka dodatkowo może ocieplać brzuszek
- stałe pory karmienia i kąpania
- włożenie maleństwu w odbyt końcówki termometru (uwaga: nie rtęciowego!) - podobno gazy szybciej "wychodzą" (lekarze ten sposób stanowczo odradzają!!! To tylko takie mądrości ludowe.). Podobno na rynku są też dostępne specjalne "rureczki", których można użyć w ten sposób (do kupienia w aptekach)
- czopki
- kołysanie dziecka
- stosowanie smoczka
- karmienie dziecka w pozycji "na brzuchu" (dziecko leży na brzuszku na mamie i tak jest karmione)

Pewnie jest jeszcze trochę takich, o których nie słyszałam.
Powyższe informacje muszę w każdym razie podsumować tak:
może i są tu metody lepsze lub gorsze, jednak trzeba wrócić do początku. Niezawodnego sposobu niestety nie ma. Rodzice, którzy widzą cierpienie maluszka starają się zrobić wszystko, cokolwiek może mu pomóc, ale niestety po tych próbach pozostaje świadomość bezradności. Wydaje mi się, że jedyne, co każdy rodzic może zrobić, to uzbroić się w cierpliwość i tulić maluszka, żeby mu było lepiej. Ta cała reszta może niektórym dzieciom pomaga, ale innym nie pomaga wcale. Dlatego pozostaje chyba jedynie miłość. I niech to będzie konkluzja.


* Kiedy kolka nie jest "normalnym" objawem można przeczytać tu.
** No, sorry, przy dzieciach nic, co ludzkie nie jest nam obce i o kupkach też musi być!
*** Tutaj dylemat, bo ortopeda zaleca podawanie witaminy D3 właśnie tuż przed snem ze względu na to, że w czasie snu dziecko rośnie (a myślałam już, że to tylko legenda, przekazywana z ust do ust przez pokolenie naszych mam).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Za każde słowo - bardzo dziękuję.