wtorek, 3 września 2013

Wielorybowatość ogólna i wartość dobrych rad

Wielorybka bardzo się zaokrągliła. Kiedy staję bokiem, widać wyraźnie, ile mnie - nas - przybyło. Jest to nawet dość zabawne, bo my z Wielorybem nie przyglądamy się aż tak bardzo zmianom w moim wyglądzie, może nie tak szczegółowo je dostrzegamy na co dzień. Więcej widzą ci, z którymi się spotykamy od czasu do czasu.



Najczęstszą reakcją są wielkie oczy i werbalizacja zdumienia w stylu: "Jaki ty masz wielki brzuch!" Rodem z bajki o Czerwonym Kapturku... :) 

Ogólnie jest fajnie, chodzimy często sprawdzać, jak bije serduszko Rybki i jak się zachowuje mój organizm - a tak, czy aby nie zaczyna się już poród, albo czy wszystko jest w porządku, czy Mała się rusza i jak często. A najczęściej rusza się... oczywiście, że nocą. Często dzięki temu budzę się w godzinach 2, 3, 4. Super, jeśli udaje się z powrotem zasnąć. Gorzej, jeśli tak sobie leżę do rana. Czasem biorę książkę i udaje mi się "przelecieć" parę rozdziałów do świtu.

W ogóle jestem dość typowym przypadkiem, bo najczęściej śnią mi się porody. Podobno kobiety w ciąży często mają właśnie bardzo wyraziste, rzeczywiste sny, związane z ich najbliższą przyszłością, obawą o zmianę stylu życia. Jeśli o mnie chodzi, w ciągu dnia jestem zupełnie spokojna, ale być może jakiś stres rzeczywiście ujawnia się w nocy poprzez te sny i nie - spanie.

Na inne dolegliwości nie mogę narzekać. Jedynie moja "wielorybowatość" sprawia, że spacery skróciły się wyraźnie, a każde wyjście, to wielkie "wow", siedzenie zaś, to nie siedzenie, a ciągłe wiercenie się w poszukiwaniu dogodnej pozycji. 
To jednak całkiem naturalne. Przychodzi przywołać słowa Młodej Matki, która swego czasu mówiła mi, że chodzenie po sklepach i inne załatwienia są najlepsze na II trymestr, bo potem, to już nie ma zbyt wielu możliwości. I miała rację.

Właśnie wydaje mi się, że przed wszystkim warto popytać dzieciatych znajomych, co i jak, na co człowiek może się przygotować. Ważne też, żeby to były informacje, a nie "straszenie" - niektórzy opowiadają tylko o przerażających momentach. Są też tacy, którzy mówią, że "najgorsze jest" coś tam, albo "uważajcie na", albo "my mieliśmy tak i tak, więc wy pewnie też tak będziecie mieli". 
Tymczasem każde dziecko i rodzina jest inna i każdy może mieć inaczej. Warto więc słuchać tych, którzy potrafią podać praktyczne informacje, wyważone - choć wiadomo, że w takiej życiowo. Ja mam to szczęście i odsyłam do wyżej wspominanej Koleżanki w Macierzyństwie. ;) 

Dobrze jest czasem usłyszeć nie tylko, na co trzeba uważać, czego nie jeść, nie robić, ale przeciwnie - co jest fajne, co się odkrywa, co warto mieć lub właśnie - zrobić. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Za każde słowo - bardzo dziękuję.