Na początku siódmego miesiąca w mojej książce, która opisuje każdy tydzień ciąży po kolei, przeczytałam o tym, że na tym etapie kobieta zaczyna zachowywać się dziwnie. Wszystko wypada jej z rąk, tłucze się, brudzi... Po prostu jest nieporęczna.
Wtedy jeszcze nie dotyczył mnie ten problem, dziś widzę go w całej okazałości. Przykłady.
Kiedy ktoś do mnie przychodzi, szukam kilku rzeczy na raz, zapominam, czego szukałam i właściwie po co przyszłam do tego pokoju. Miotam się po mieszkaniu w jedną i drugą stronę (choćbym miała do wykonania prostą czynność, jaką jest przygotowanie herbaty dla gościa).
Kiedy niosę talerz z jedzeniem, najczęściej coś z niego spada na podłogę. Czasem sztućce, czasem pomidor, czasem coś innego. Musi być efektowny plask i plama na dywanie. No, musi! Gorzej ze schylaniem się i podnoszeniem rzeczy z dywanu...
Szczytem wszystkiego jest tłuczenie. Mały ból, jeśli tłukę coś w swoim domu (nasza ulubiona szklanka z Coca Coli), gorzej jeśli u kogoś - tu załączam kolejne przeprosiny dla Młodej Matki.
Z siedzeniem też jest coraz zabawniej, bo trudno mi wytrzymać dłużej w jednej pozycji. Kiedy już wstaję, trzymam się za krzyże i wzdycham, jak starsza pani. No, cóż, taki urok tego stanu.
Poza tym jest bardzo fajnie.
Nigdy dotąd nie spotkałam się z takim "zagadywaniem" mnie obcych osób - pozytywnym. Zwykle dotyczy to pań w sklepach, najczęstsze pytania, to:
Ile jeszcze zostało? Pewnie ciężko w takim upale? Chłopiec, czy dziewczynka?
A potem zaczyna się opowiadanie o własnych doświadczeniach. I to jest sympatyczne, bardzo to lubię. Ludzie jakoś się otwierają i aż czuć ich życzliwość. Widać, jednak, odzywa się w nas solidarność i... Matka - Polka!
Weź już nie przepraszaj, Wielorybko. Twoje wiśnie rekompensują wszystko. Chętnie stłukę jeszcze trochę szklanek własnoręcznie, jeśli uda się wyłudzić mały słoiczek:))
OdpowiedzUsuńZamówienie na wiśnie przyjęte do realizacji. ;)
OdpowiedzUsuń