Pod nosem rosną mi dwie kobiety. Na razie takie małe... ale jakie już dziewczęce! (co wcale nie oznacza, że są cichutkie i delikatne, jak puch)
Niezwykła to radość.
Mała: A boiś się krokodyla?
Ja: Tak, boję.
Mała (od razu się do mnie przytula): Nie bój krokodyla, on jest za szybą!
Ja: Mogę się obok Ciebie położyć?
Rybka (niecałe 3 lata): Tak, możesz, ale ja jestem taka niepoważna...!
Rybka: A czy mogę tu usiąść?
Ja: Możesz.
Rybka: ... ale na głowie?
Ja (przygotowując się do wyjścia): Co ja mam ubrać...?
Mała: Ubranko chiba.
Rybka: Masz taboret, mamusiu, rysowaj kota.
Mała: Ta Dolotka, ta malusia, ta malusia, tańcowała, ta malusia, ta malusia...
Rybka: Zdlowaś Małyjo...
Tyle mam w myślach wrażeń, czułości, wspomnień, doświadczeń, związanych z nimi, ale zupełnie nie potrafię ich ubrać w słowa.
Kochane córeczki ("kochana ta mamusia" zwykła mawiać Rybka).
Cudne :)
OdpowiedzUsuń:)))
Usuń