środa, 30 grudnia 2015

Na tropie... "Hajnidów"

Na znanym blogu "Mataja" ukazał się kilka dni temu tekst. Dla mnie ważny. O tzw. wymagających dzieciach.

O dzieciach wielkich potrzeb (High Need Babies) już Wam pisałam. Temat jednak wart przypomnienia, a jako, że mam taki przykład pod nosem, to wart również ponownego opisania.

Muszę jednocześnie zaznaczyć, że zauważyłam dziwny trend - jakby HNB stawało się modne... Dla mnie jest on niezrozumiały, ale widzę, że coraz więcej rodziców zna to pojęcie i nazywa tak swoje dzieci. Z góry powiem - nie powinno się etykietyzować. Myślę za to, że świadomość, że takich dzieci jest więcej, dla rodziców może być pocieszająca.

Kiedy moja Rybka się urodziła, nie miałam zielonego pojęcia o tym, że ktoś już dla takich dzieciaków wymyślił nazwę, wiedziałam jednak, że moje dziecko jest wyjątkowe (fakt, że od niedawna używam tego słowa, tak pozytywnie nacechowanego).

Kto "wymyślił" te wymagające dzieci?
William Sears (ten od rodzicielstwa bliskości, pediatra) i jego żona, Martha. "Wymyślanie" w ich przypadku przyszło samoistnie... wraz z narodzeniem czwartego dziecka. 

Na podstawie doświadczeń własnych oraz cudzych, określili 12 cech High Need Babies. Uwaga - nie każde dziecko wielkich potrzeb musi wykazywać wszystkie 12. Jedne dzieci są bardziej, inne mniej wymagające. Wiele z tych cech można zaobserwować już u noworodków (nie przesadzam!). Jednocześnie autorzy przestrzegają przed negatywną perspektywą - te cechy nie powinny mieć takiego wydźwięku.
1. Emocjonalne - u naszej Rybki to wygląda tak, że kiedy płacze, to na całego (rozpacz, krzyk, kładzenie się na podłodze), a kiedy się cieszy, to śmieje się w głos, skacze, tańczy...
2. Hiperaktywne - nie usiedzi na miejscu. Musi być w ruchu, robić coś. Znam mamy, których dzieci przez pierwsze miesiące leżą spokojnie na kocyku, rozglądają się, czasem pacną rączką w zabawkę. Tak, Mała, też była takim niemowlakiem. A Rybka? Prędzej by się sturlała z kocyka, albo głośnym krzykiem przywróciła Wielorybkę do porządku - do dziecka, zajmować się, już!
3. Wypompowujące - hmm. Jakby tu ładnie wytłumaczyć tę cechę? Może tak, jak autor: dzieci jadą na paliwie - energii - rodziców. Biorą każdą jej ilość. Jeśli rodzic czuje się zmęczony - spokojnie, może być zmęczony jeszcze bardziej. 
4. Często karmione - możliwe, że dlatego, że potrzebują bliskości, ale moja teoria jest inna (nie kłóci się jednak z tą). Wydaje mi się, że karmi się je często dlatego, że jest takie ogólne przekonanie, że gdy niemowlę płacze, to prawdopodobnie jest głodne... Pamiętam, że mnie wmawiano na sali poporodowej, że Rybka płacze, bo mam za mało pokarmu, hehe. Nie była to prawda, bo w czasie nawału pokarmu nadal płakała.
5. Wymagające - to jest najlepsze określenie. Zresztą autorzy wykorzystali je w książce, pt. "Księga wymagającego dziecka". Tak, te dzieci potrafią GŁOŚNO wyrazić swoje niezadowolenie. I potrzeba, której spełnienia się domagają, jakakolwiek by nie była, ma być zaspokojona JUŻ. Nieważne, czy chodzi o jedzenie, maskotkę, noszenie na rękach, czy sięgnięcie po "zakazany" przedmiot. Już, natychmiast, chcę, daj... to ulubione słowa High Need Babies (chociaż jeszcze nie mówią).
6. Często się budzące - o śnie pisałam tu długo i często. Statystyczny noworodek śpi od 14 do 18 godzin na dobę. Rybka - dokładnie na odwrót. Spała łącznie może 8 godzin na dobę w pierwszym półroczu swojego życia.
7. Niezadowolone - mimo tego, że robisz wszystko, co możesz (nosisz, bujasz, śpiewasz, skaczesz, huśtasz...), może być tak, że nic z tego nie zadziała. 
8.  Nieprzewidywalne - pamiętam, gdy zdarzało nam się znaleźć jakiś sposób na Rybkę (np. na spanie). Udawało się jeden, drugi, trzeci raz... a za czwartym - niespodzianka - nie działało. Za piątym i szóstym też. I znów kombinowanie, szukanie nowego sposobu. I tak całe życie...
9. Bardzo wrażliwe - Po uśpieniu wymagającego dziecka, gwarantuję, że nauczysz się wychodzić z pokoju bezszelestnie... każde, najdrobniejsze strzyknięcie w kolanie jest w stanie je zbudzić. Wiele mu przeszkadza, wszystko wokół interesuje i pobudza.
10. Nieodkładalne - Przez pierwsze pół roku Rybka praktycznie nie schodziła nam z rąk. Pamiętam, że gdy zasnęła mi np. bujana na kolanach, nawet jej nie odnosiłam, bo wiedziałam, że się zaraz obudzi. Na mnie za to potrafiła przespać wtedy jakieś 2 godziny i było to niesamowite, odpoczywałam w taki sposób. I tak ciągle.
11. Nie samouspokajające się - w wielu miejscach widziałam informację na ten temat, że gdy niemowlę kwili, trzeba zaczekać, bo maluchy często uspokajają się same i nie na każdy dźwięk matka powinna od razu reagować i lecieć z WC do dziecka, bo coś tam zapiszczało pod nosem... Jeśli chodzi o High Need Babies - to nie ma takiej opcji. Fakt, że HNB nie "zapiszczy pod nosem", ale włączy syrenę na cały głos, ale jednocześnie trzeba mieć też świadomość, że samo się po prostu nie uspokoi. Nawet jeśli chodzi o drobiazg, który je zdenerwował. Tym bardziej nie działa metoda "wypłakania się". Jeżeli zostawimy HNB na kilkanaście minut samo sobie, możemy być pewni, że płakać nie przestanie, a jedynie podkręci głośność.
12. Wrażliwe na rozłąkę - no i tego akurat u Rybki nie było. Tak naprawdę włączyło jej się to dopiero w okolicach roku. Inna sprawa, że nigdy na dłużej z nikim nie zostawała.

Jak widać, u nas 11/12. High Need Baby pełną gębą.
Wrzucam to Wam, bo może jeszcze nie słyszeliście o wymagających dzieciach, a może jesteście rodzicami takich i wydaje Wam się, że nie umiecie ich wychować, albo, że coś z nimi nie tak. 
Tekst na blogu Mataja, ale również książki Searsów powinny Wam nieco pomóc.
(Tłumaczenia nazw 12 cech HNB zaczerpnęłam z polskiej grupy Rodziców HNB na FB).

Bo wymagające dzieci, to wyjątkowe dzieci. Takie, które czują mocniej. Widzę to u Rybki, jak bardzo potrafi być empatyczna (choć dziwi mnie to, zawsze trzymałam się zdania, że empatia zaczyna się rozwijać ok. 3 roku życia).  

I jeszcze jedna uwaga - z tego się nie wyrasta. High Need Baby staje się High Need Child. Zmienia się tylko forma potrzeb, ale ich egzekwowanie przez te maluchy nadal jest niezwykle skuteczne.

Z takich dzieciaków wyrastają jednak mądrzy, spostrzegawczy, wytrwali i komunikatywni ludzie. 
I oby tak się i u nas stało...

P.S. Napisałam ten tekst po to, aby ulżyć komuś, kto przypadkiem na niego trafi, a jest rodzicem HNB. Jeśli ktoś taki to czyta, to życzę dużo cierpliwości i... snu!

4 komentarze:

  1. Każde dziecko jest na swój sposób high need. Choć ten zestaw wygląda trochę przerażająco :).

    Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję serdecznie i Wam też wszystkiego pięknego. :)

      Usuń
  2. Ja mam takie dziecko, właśnie skończył 2,5 roku, chciałam z nim pójść do psychologa, ale dobrze, że nie poszłam, bo widzę, że to zjawisko jest na większą skalę niż tylko u mnie. Jest mi teraz lżej, po przeczytaniu artykułu. Dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że mogłam trochę pomóc. Polecam poczytać trochę o HNB, bo teraz jest już więcej informacji. No i oczywiście książkę Searsów. :) Życzę duuużo cierpliwości! (z czasem jest lepiej)

      Usuń

Za każde słowo - bardzo dziękuję.