czwartek, 29 grudnia 2016

Rybka i przedszkole

Tak, tak, Rybka jest przedszkolakiem. I czerpie z tego przedszkola całymi garściami. Zaraz opowiem, co i dlaczego.

Najpierw - dlaczego. Dlaczego chcieliśmy, żeby zaczęła swoją przygodę przedszkolną?
Rybka zawsze była ciekawa wrażeń. Nowości. Ludzi. Towarzystwa. Informacji. Taka już jest. Od czasu do czasu, ni stąd ni zowąd, pyta: "Przyjdą dzisiaj goście?" albo "Do kogo pójdziemy?". Potrzebuje ludzi - różnych! - i bardzo na nich zwraca uwagę. Potrafi po kilku miesiącach od ostatniego spotkania, zapytać mnie, jak się czuje kilkumiesięczna córka koleżanki, którą wtedy widziała. Jednocześnie w domu często wygrywa - w sytuacjach konfliktowych Mała , jej młodsza siostra, zazwyczaj dzieli się zabawkami, których dotyczył spór. Rybka jest też bardzo żywiołowa, ruchliwa, potrzebuje się "wybiegać".
Chcieliśmy, żeby spróbowała swoich sił wśród innych dzieci, nauczyła się współpracy, zatęskniła trochę za siostrą, ale przede wszystkim doświadczyła pozytywnych relacji z innymi dziećmi.

Początki nie były łatwe, ale jesteśmy zadowoleni z tego, jak poszło, a ona szczęśliwa! To teraz, co jej to dało?
  • zaczęła mówić o emocjach. Potrafi przyjść do mnie i powiedzieć: "Jest mi przykro, że nie pozwoliłaś mi na...", albo "Rybce jest smutno." Dla mnie to bardzo dużo. Kiedy potrafi trochę przybliżyć nam swój stan ducha, łatwiej zrozumieć, o co jej chodzi, jak jej pomóc.
  • jest wyraźnie spokojniejsza. Możliwe, że to dlatego, że tam ma dużo ruchu, możliwość wybiegania się, zabawy ruchowe, itp. W domu teraz znacznie chętniej zajmuje się układaniem puzzli, klocków, zabawami manualnymi. Szalejemy dopiero w weekend. 
  • lepiej śpi. Choć w domu dawniej uśpienie jej było bardzo trudne, w przedszkolu udawało się to niemal od pierwszych dni. Teraz już rzadko sypia, ale podobno leży w ciszy (naprawdę?!). Poza tym łatwiej też usypia wieczorem. Siłą rzeczy ma inny rytm dnia, wstaje wcześniej, a więc wcześniej chce jej się spać, a nawet mówi, że jest już zmęczona i chce się położyć. To, co mnie urzeka w tym, to świadomość - że potrafi już powiedzieć, co czuje. 
  • przytyła! Zwykle słyszę historie, że dzieci w przedszkolu nie dojadają. Cóż, Rybka podobno zazwyczaj żąda dokładki.
  • jest bardziej samodzielna. Nie wymagałam tego od niej, tymczasem ona aktualnie potrafi ubrać się sama od A do Z - oczywiście jeśli chce. Zakłada bieliznę, rajstopy, spodnie, bluzki (czasem tyłem naprzód), kombinezon zimowy, buty. Potrzebuje pomocy z bluzami oraz szalikiem (kominem), z resztą radzi sobie sama. Czasem jest tak, że zupełnie nie proponuję jej przebierania, ale sama wyjmuje sobie ciuchy z szafy i za kilka minut przychodzi w pełnym stroju (jak na narty).
  • zmieniła się nasza relacja. Mogę powiedzieć, że to chyba tak, że bardziej doceniamy ten nasz czas razem, więcej się przytulamy, więcej rozmawiamy, bardziej jesteśmy ze sobą, a nie obok siebie.
  • z siostrą też dogaduje się lepiej. Nadal trochę ze sobą walczą, ale bawią się też znacznie lepiej i spokojniej. Okazują sobie więcej ciepła.
  • i najważniejsze: z przedszkola Rybka wraca z uśmiechem, usatysfacjonowana. Nie potrafię tego wytłumaczyć. Nie lubi wstawać rano (i to jest nasz jedyny problem, związany z przedszkolem), czasem mówi, że nie pójdzie do przedszkola, a gdy po nią przychodzę, uśmiecha się szeroko i z radością opowiada o tym, co robiła. Mało tego, gdy nie raz trochę guzdrzemy się rano w szatni, pyta zniecierpliwiona: "Kiedy będę mogła pójść do sali?!". Śpiewa nam piosenki z przedszkola, każe nam wykonywać określoną choreografię, mówi, że panie ją kochają i że za nią tęsknią (gdy jest chora, więc nieobecna). Opowiada o innych dzieciach, o zajęciach, zabawach.  Kiedy widzę, w jaki sposób o tym mówi, widzę siebie wtedy, gdy uda mi się zrobić coś bardzo dla mnie ważnego, dobrego, z czego jestem dumna.
Wiem, że każde dziecko potrzebuje czego innego - ha! i każdy rodzic też. Obydwoje z Wielorybem jesteśmy zgodni, że dla naszej Rybki akurat przedszkole (pewnie nie każde, ale akurat to, do którego trafiła) w tym momencie życia było strzałem w dziesiątkę. Nie chcę nikogo do tego namawiać, bo uważam, że każdy rodzic zna swoje dziecko najlepiej i wie, co dla niego dobre. Cieszę się, że u nas wyszło akurat tak i mam nadzieję, że będzie to dla Rybki jak najdłużej piękną przygodą*.

*A znam temat od środka i wiem, że kryzysy z chodzeniem do przedszkola mogą nadejść i prawdopodobnie będą nie raz i nie dwa. Tym bardziej wolę sobie dziś napisać, z czego tak bardzo się teraz cieszymy.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Za każde słowo - bardzo dziękuję.