Pamiętacie, jak prosiłam o kopa?
Myślałam, co by tu zrobić sensownego, jak się zmobilizować do jakiegoś mądrego działania. Miałam różne pomysły, ale po ich przeanalizowaniu stwierdzałam, że są nierealne, bo albo zbyt czasochłonne, albo będę zaangażowana w nie przez tydzień, a potem mi przejdzie.
Po czym zaczęłam porządkować moje przepisy kulinarne. Moje, tzn. otrzymane od kogoś lub wyszperane w Internecie, ale najczęściej pozmieniane przeze mnie albo też niepozmieniane, ale za to bardzo lubiane. I stwierdziłam, że zbyt rzadko piekę. A gotuję najczęściej to samo, bo tak szybciej i niewiele trzeba kombinować. I tak sobie pomyślałam, co by było gdyby...