Wszyscy mówią, że u małych dzieci niezwykłe jest to, że jednego dnia pewnej rzeczy kompletnie nie potrafią, a już następnego wykonują ją całkiem prawidłowo i z radością. I nie sposób się z tym nie zgodzić.
Sama zaczęła bawić się swoim głosem znacznie później. Zaczęło się od "Khyyy". Później pojawiły się dźwięki w stylu: "gu", "aguuu", "krrr", itp. Cudowne to wszystko. Osobiście uwielbiam poranki, kiedy Rybka ma największy słowotok i bardzo ładnie sobie monologuje. Towarzyszy temu szereg min - równie pociesznych.
Teraz jednak odkryła coś jeszcze. PISK. Dużymi literami. Popiskuje sobie bez wyraźnego powodu. Na początku myślałam, że to nowy rodzaj płaczu, ale nie. Czasem piskowi towarzyszy radość. Mam nieodparte wrażenie, że to po prostu test własnych umiejętności i próba kontrolowania głosu. Tak sobie myślę, że to musi być dla niej niezła zabawa*.
W tym samym dniu zaczęła robić coś, co umownie nazwałabym "mlaskaniem", choć są to dźwięki pomiędzy kląskaniem, a odgłosem, jaki wydaje Osioł w Shreku ("daleko jeszcze?").
W tym samym dniu zaczęła robić coś, co umownie nazwałabym "mlaskaniem", choć są to dźwięki pomiędzy kląskaniem, a odgłosem, jaki wydaje Osioł w Shreku ("daleko jeszcze?").
Kilka dni temu zaczęła też samodzielnie przewracać się z brzuszka na plecy. I tu duma mnie rozpiera wyjątkowo - tylko czekać, aż pęknę.
Teraz muszę wrócić do wstępu. Naprawdę dzieci pewne umiejętności osiągają nagle. Dla niedzieciatych niektóre z nich pewnie nie zasługują na miano wielkich osiągnięć - wydają się oczywiste i proste jak drut. Dla dzieciatych - to skoki milowe.
* W niemowlaku piękne jest to, że znakomicie potrafi bawić się sam... sobą. Bo przecież własne rączki, nóżki, głos są takie interesujące.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Za każde słowo - bardzo dziękuję.