Przez dłuższy czas przejmowaliśmy się problemami ze snem.
Pewnie nadal się przejmujemy, ale trochę z innej strony patrząc.
Często słyszeliśmy - i słyszymy - "nasze dziecko spało już całą noc w wieku (...)", czyli dawno, dawno temu, porównując do naszej Rybki.
Dobry żart.
Zdaję sobie sprawę, że takie dzieci istnieją. Mam nawet wiele takich wśród dzieci znajomych. I to musi być wspaniałe uczucie, kiedy kładziesz dziecko, ono zasypia i wiesz, że Ty też możesz zasnąć na kilka godzin. Wiesz też, że ono odpoczywa, rośnie i w ogóle sen daje mu całą siłę potrzebną do dziennego rozrabiania. Super!
Ze snem naszej Rybki fantastycznie jest wtedy, kiedy budzi się tylko na jedzenie. Wtedy czujemy się całkiem wyspani. Kilka krótkich przerw na karmienie, kołysanie Malutkiej i śpimy dalej.
Gorzej jednak, kiedy się budzi wyspana (i czaruje bezzębnym uśmiechem) lub zdenerwowana i żadne kołysanie nie pomaga (a tak jest raczej częściej). Zastanawiamy się wtedy, czy jej coś dolega, idą zęby, a może coś złego jej się śniło? Wtedy robimy, co się da (kołyszemy, nosimy, przytulamy), a cenny czas odpoczynku nocnego mija...
Kiedy widzimy ją w ciągu dnia, okazuje się, że wszystko jest w porządku. Jest zdrowa, roześmiana, z apetytem i chęcią na zabawę i rozmowy (oj, bo my sobie rozmawiamy - w specyficznym języku, ale jednak).
Nie ma też opcji, że np. przełożymy ją śpiącą z jednego miejsca w drugie - budzi się natychmiast. Jeśli zasnęła w foteliku samochodowym i próbujemy ją przełożyć do łóżeczka, budzi się od razu.
Zasypia późno, bardzo. Może ma małą potrzebę snu?
Nie wiem.
Ale wiem, że teraz już opowieści o super śpiących maluchach przestały mnie martwić. Czytając niektóre artykuły i książki oraz blog DobraRelacja.pl (dziękuję, Młoda Matko) zdaję sobie sprawę, że tak naprawdę większość rodziców ma jakieś problemy ze snem dzieci. I rzeczywiście z czasem i częstszymi spotkaniami ze znajomymi trafiam na coraz więcej osób, które mają podobne doświadczenia.
Dalsza kuzynka Rybki nie przejawia żadnych rytmów - czasem śpi, czasem nie.
Mój kuzyn podobno przez pierwsze kilka miesięcy życia krzyczał nieustannie.
Znajomi znajomych w zasadzie nigdzie nie wychodzą, bo ich dziecko mało śpi, a kiedy nie śpi, to krzyczy i żadne kołysanie, czy noszenie na rękach nie pomaga.
Mój szwagier w którymś miesiącu życia został uszczęśliwiony huśtawką, bo tylko w niej zasypiał, poza tym raczej krzyczał.
Jeden z ojców w mojej rodzinie w czasach niemowlęcych synka, dzwonił rano do pracy, że się spóźni godzinę, bo dziecko nie spało całą noc, zasnęło ok. 7 i tata chciał wyszarpać choć jedną godzinę na sen...
Inne dziecko znajomych znajomych nie spało tak ciągiem do trzeciego roku życia.
Inne ma 10 lat i nadal budzi się nocami (codziennie, o stałej porze), na szczęście tylko na chwilkę.
Autor HaloZiemia.pl też czasem pisze o usypianiu córeczki i nocnym czuwaniu razem z nią.
Muszę tutaj dodać, że wszyscy z wyżej wymienionych, o których wiem coś więcej, to zdrowe dzieci. Zdrowe, dobrze wykarmione, szczęśliwe, dobrze rozwijające się, przebadane przez lekarzy, którzy stwierdzają, że wszystko jest w jak najlepszym porządku.
Kiedy usłyszałam tak wiele historii o cudzych dzieciach, które też czasem śpią, czasem nie, albo dużo krzyczą... to się uspokoiłam.
Kiedy przeczytałam na dodatek, że właściwie takie problemy ma większość rodziców (a do pewnego czasu wydawało mi się, że tylko my tak mamy), to tym bardziej mi się poprawiło.
Teraz traktuję to jak coś bardzo normalnego.
Noc będzie, jaka będzie.
Kiedy ktoś pyta, jak tam ze spaniem, odpowiadam, jak jest. Bo nadal noce nie są raczej całkiem spokojne, zawsze wieczorem zastanawiamy się, jak to będzie, kiedy Rybka zaśnie i na jak długo. Poprawiło się jednak to, że już się tym nie martwię.
Czasem jesteśmy niewyspani, czasem mniej uśmiechnięci, ale szczęśliwi, bo Rybce nic nie dolega. I wygląda na radosnego Dzidziusia, a my robimy wszystko, żeby tak było.
Miło przeczytać, że inni rodzice również mają podobnie ze swoimi maluszkami. Ja również czasem miałam takie myśli, "że tylko my tak mamy". Na innych blogach macierzyństwo idealne, wszystko w kolorowych barwach. Czasem jak mój maluszek na spacerku przebudzi się w wózku też mam wrażenie, że jestem jedyna. Ze spaniem mieliśmy problem przez jakiś czas, a raczej z zasypianiem. Nasz synek czasem walczył 2 godziny zanim usnął, Histeryczny płacz. Teraz jest już łagodniej. Ale co jeszcze przed nami? Zobaczymy :)))
OdpowiedzUsuńTo, co przed nami wciąż nieznane... :) A z dzieckiem, to zawsze są jakieś niespodzianki. Nie można się nudzić. ;)
OdpowiedzUsuń