niedziela, 9 lutego 2014

Obecność

Zawsze, ale szczególnie teraz - w życiu dorosłym - doceniam to, że ktoś chce przy mnie być. Przede wszystkim spotkać się, przyjść, pogadać o pewnej części ciała Maryny, i o wszystkim innym, zapyta, jak się czuję lub czy w czymś nie pomóc. Ale nawet po prostu - spotka się i pogada. Może być o pogodzie. Taka bezinteresowna chwila od kogoś dla mnie. Najlepszy prezent.
A jeszcze, jeśli w ramach tego spotkania poświęca coś innego (nie wiem, nie idzie do kina, bo chce się spotkać ze mną), to już w ogóle czuję się wyjątkowo.

W tym kontekście zachwyca mnie małżeństwo. 
Decyzja mojego męża, że chce ze mną spędzić resztę życia. Że nie jest to 5 min., 15 min., jednorazowe spotkanie, z którego można wyjść - i zapomnieć. Że właśnie ze mną chce spędzić te lata, miesiące, tygodnie, godziny, minuty... (choć przecież nawet nie wiemy, ile ich przed nami i co nas w tym czasie spotka).
To jest dopiero poczucie wyjątkowości.

Tak sobie myślę, że każda dziewczynka marzy, żeby być kimś wyjątkowym. Może znaną piosenkarką, albo modelką, którą ktoś będzie podziwiał. A może po prostu piękną kobietą, o którą ktoś będzie chciał walczyć. Wiem, że każdy jest wyjątkowy. Jest. Ale chcemy też czuć się wyjątkowymi ludźmi. A to nam daje chyba tylko drugi człowiek - jego uwaga, zainteresowanie, troska, ciepło.

Małżeństwo ma wiele wymiarów.
Ale ten - poczucie bycia kimś wyjątkowym - ostatnio odczuwam mocno i cieszę się nim jako... tak, czymś wyjątkowym właśnie.

Sorry za filozofowanie.
Taki nastrój.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Za każde słowo - bardzo dziękuję.