sobota, 1 lutego 2014

High need baby

Ostatnio usłyszałam ten termin po raz pierwszy. I wiecie co?
To jest całkiem możliwe...


Przeczytałam artykuł, który mnie zachwycił. Wieloryb mówi, że nie ma sensu szukać nazw, kategorii. Po prostu każde dziecko jest inne. I to prawda. 
Cieszy mnie jednak, że ktoś zauważył, że nie wszystkie dzieci zachowują się tak samo. Że nie wszystko, co piszą w (skądinąd mądrych) książkach odnosi się do każdego dziecka. A to, które odstaje, to wcale nie jest dziecko złe lub rozpieszczone, a jego rodzice po prostu nie umieją sobie z nim poradzić. Nie.

To dziecko może mieć inne potrzeby, takie, które autorom poradników mogą się nie śnić (tak, jak rozwój każdego malucha może się nieco mijać z normami rozwojowymi). Takie, których rodzice spokojnych dzieci również sobie nie wyobrażają. 

Także rodzice dzieci wysokich potrzeb: uśmiechnijcie się! Wasze dziecko (przynajmniej według tego artykułu) jest na dobrej drodze, aby mieć: silną wolę, odwagę, dużą ciekawość świata, entuzjazm, empatię i inne takie, sympatyczne cechy.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Za każde słowo - bardzo dziękuję.