Lustro dla niemowlaka, to jest wyzwanie.
Bardzo mi się podoba obserwacja obserwacji, której dokonuje Rybka eksperymentując z lustrem.
Ustawiam ją do niego bokiem - w wózku - tak, że widzi mamusię z jednej i drugiej strony. I cały czas to sprawdza. Patrzy raz na mnie - raz na moje odbicie.
Hm, dwie mamusie?
Dygresja.
Czytałam o tym, że dziecko na początku właściwie wierzy, że są dwie mamy (niezależnie od obecności lustra): dobra i zła. Dobra robi to, o co dziecku chodzi. Zła - to ta druga, która np. nie pozwala na coś.
Ciekawa jestem, czy lustro do tego dodaje kolejną mamusię, czy też dziecko sobie myśli: "No i przyszła ta druga!".
Rybka niedawno w lusterku odkryła jeszcze coś.
Kogoś.
Dzidziusia.
Wcale nie rozmawia z nim tak, jak opisują to poradniki. Nie, zbliża się za to niebezpiecznie buzią do lustra, chcąc dzidziusia pocałować - co mnie rozczula.
Wieloryb, co prawda twierdzi, że wcale nie chce go całować, ale raczej zjeść... jednak obstaję przy mojej wersji.
Stąd lustra w naszym domu są pełne śladów dziecięcych paluszków, rączek, odcisków buzi, przyłożonych nosów i innych.
Lustro - wspaniała zabawka.
Och, tak:) A patrzenie na taką zabawę grozi bólem mięśni międzyżebrowych ze śmiechu.
OdpowiedzUsuńPrzychylam się co prawda do wersji ze zjadaniem.
U nas lustra też są czyste około pół godziny. Potem Witu zjada, a Joasia myje. Efekt taki sam
Pamiętam, jak Witu miał etap fascynacji lustrem. Czyli to dłuższy zachwyt? :)
OdpowiedzUsuń