Temat, jak każdy inny. Niemniej dla rodziców, biegających za dzieckiem przez kilka minut, żeby mu zapiąć pieluszkę w odpowiednim miejscu, a nie gdzieś na jednej nodze... sprawa staje się dość istotna - dla zdrowia psychicznego.
Nie wiem, jakim cudem, przy całym moim wnikaniu w internetowe fora i artykuły dziecięco - mamowe, dopiero po taaak długim czasie trafiłam na tematykę NHN - czyli Naturalnej Higieny Niemowląt. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że miałam temat pod samym nosem.
Rozmowa z Dziadkiem Zosi (a prywatnie moim Tatą).
Ja: ... (opowiadając o metodzie) No i wiesz, to jest świetne, żeby uczyć dziecko korzystania z nocnika, odkąd tylko zaczyna siadać. Super!
Dziadek: A Ty myślisz, że my co robiliśmy?
Ja: ?!?
Dziadek: Przecież Najstarszy nie potrzebował pieluch od 10 - ego miesiąca życia. Krzyczał "si" i biegł do nocnika.
Ja: A dlaczego ja się o tym dopiero teraz dowiaduję?
Dziadek: Jakoś się nie zgadało...
Na moje szczęście w końcu się zgadało.
I dowiedziałam się, jak nocnikowanie przebiegało u nas w domu, jak się do tego zabrali rodzice i, że całkiem fajnie im to poszło. Co prawda mówią, że u każdego z ich trojga dzieci proces przebiegał w różnym tempie i z różnymi efektami, ale ogółem i tak wszyscy całkiem sprawnie pożegnaliśmy się z pieluchami.
Dlatego - późno, ale w końcu - postanowiłam też spróbować.
Nocnik mieszka więc u nas mniej więcej od tygodnia.
Rybka od początku chętnie na nim siadała - co mnie bardzo zaskoczyło, bo spodziewałam się, że będzie trzeba ją do tego przekonywać. W końcu w innych sytuacjach wysiedzieć w jednym miejscu bardzo jej trudno choć przez chwilę, a tu taki spokój. Siada sobie, bawi się tym, co jej podamy i siedzi spokojnie. Najlepiej to działa po spaniu, bo jest wtedy lekko zawieszona i w bardzo dobrym humorze.
Sama nie wiem, czy rozumie już, co się dzieje. Tzn. od początku często jej się udaje, ale czy jest świadoma, że to w wyniku jej działania? Oczywiście nagradzamy każdy sukces, mówimy jej o tym, jak bardzo się cieszymy, itd. W związku z tym ona też się cieszy i to jest pierwszy pozytywny efekt. Zaliczyliśmy też już "grubsze sprawy", więc tym bardziej się cieszę, że to działa.
Na razie idzie całkiem nieźle, choć najwięcej motywacji, to wymaga od nas - rodziców, żeby w odpowiedniej chwili biec pod nocnik i go podstawiać. Rybka za to jest bardzo dzielna.
Mam jednak świadomość, że będzie i lepiej, i gorzej, że to taka sinusoida. Nic to.
Życzcie nam powodzenia.
Nie wiem, jakim cudem, przy całym moim wnikaniu w internetowe fora i artykuły dziecięco - mamowe, dopiero po taaak długim czasie trafiłam na tematykę NHN - czyli Naturalnej Higieny Niemowląt. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że miałam temat pod samym nosem.
Rozmowa z Dziadkiem Zosi (a prywatnie moim Tatą).
Ja: ... (opowiadając o metodzie) No i wiesz, to jest świetne, żeby uczyć dziecko korzystania z nocnika, odkąd tylko zaczyna siadać. Super!
Dziadek: A Ty myślisz, że my co robiliśmy?
Ja: ?!?
Dziadek: Przecież Najstarszy nie potrzebował pieluch od 10 - ego miesiąca życia. Krzyczał "si" i biegł do nocnika.
Ja: A dlaczego ja się o tym dopiero teraz dowiaduję?
Dziadek: Jakoś się nie zgadało...
Na moje szczęście w końcu się zgadało.
I dowiedziałam się, jak nocnikowanie przebiegało u nas w domu, jak się do tego zabrali rodzice i, że całkiem fajnie im to poszło. Co prawda mówią, że u każdego z ich trojga dzieci proces przebiegał w różnym tempie i z różnymi efektami, ale ogółem i tak wszyscy całkiem sprawnie pożegnaliśmy się z pieluchami.
Dlatego - późno, ale w końcu - postanowiłam też spróbować.
Nocnik mieszka więc u nas mniej więcej od tygodnia.
Rybka od początku chętnie na nim siadała - co mnie bardzo zaskoczyło, bo spodziewałam się, że będzie trzeba ją do tego przekonywać. W końcu w innych sytuacjach wysiedzieć w jednym miejscu bardzo jej trudno choć przez chwilę, a tu taki spokój. Siada sobie, bawi się tym, co jej podamy i siedzi spokojnie. Najlepiej to działa po spaniu, bo jest wtedy lekko zawieszona i w bardzo dobrym humorze.
Sama nie wiem, czy rozumie już, co się dzieje. Tzn. od początku często jej się udaje, ale czy jest świadoma, że to w wyniku jej działania? Oczywiście nagradzamy każdy sukces, mówimy jej o tym, jak bardzo się cieszymy, itd. W związku z tym ona też się cieszy i to jest pierwszy pozytywny efekt. Zaliczyliśmy też już "grubsze sprawy", więc tym bardziej się cieszę, że to działa.
Na razie idzie całkiem nieźle, choć najwięcej motywacji, to wymaga od nas - rodziców, żeby w odpowiedniej chwili biec pod nocnik i go podstawiać. Rybka za to jest bardzo dzielna.
Mam jednak świadomość, że będzie i lepiej, i gorzej, że to taka sinusoida. Nic to.
Życzcie nam powodzenia.
Świetnie! Powodzenia! No i jaka dzielna Rybka!
OdpowiedzUsuńU nas bywa lepiej i gorzej, ale jednek coraz lepiej.
Tego się spodziewam.
UsuńDzielna! :)