Rybka pognała nad morze. Oczywiście z rodzicami.
Tak, tak, ma za sobą zetknięcie się z wielką piaskownicą oraz zanurzenie stóp w Bałtyku.
I super!
Nie wiem, czy wszystkie dzieci lubią pobyty nad morzem... ale z moich obserwacji wynika, że tak. Oczywiście nie biorę pod uwagę pobytów, w czasie których przez całe dni zza ściany deszczu nic nie widać. Jak wiadomo - w czasie deszczu dzieci się nudzą, a ich rodzice pewnie jeszcze bardziej (wściekli na siebie za wzięcie urlopu w nieodpowiednim czasie).
Tymczasem jeśli trochę pokropi, trochę powieje, to jest całkiem sympatycznie. Mieliśmy kilka dni deszczowych, które spożytkowaliśmy na wycieczki (choć po czasie stwierdzam, że to jednak nie jest najlepszy pomysł z niemowlakiem), a wszystkie wietrzne. Słońce + wiatr, to jednak najlepszy zestaw.
Wieloryb zakopywał Rybce stópki w piasku, po czym ona je odkopywała i odkrywała z wielką radością. Oczywiście spróbowała trochę piasku, ale zdaje się, że nie zasmakowała w tym nadmorskim specjale. Zachwyciła ją obecność na plaży kamyczków różnej wielkości, którymi radośnie się bawiła. Hitem stały się godne gryzienia miękkie postaci rekina młota, żółwika i dwóch dinozaurów.
W ogóle miałam wrażenie, że kto tylko dzieciaty, przyjechał właśnie nad morze w tym samym czasie, co my. Wokół na plaży same wózki. W drodze na plażę - wózki. Kto bez wózka, to albo dziadkowie, którzy zaraz do wnuków dołączą lub fragment zielonej szkoły, która się tutaj zaplątała. Poza tym rodzice i niemowlaki od drugiego miesiąca życia (na oko) wzwyż.
Podróże oczywiście kształcą. Przyglądnęłam się więc różnym systemom organizowania się na plaży i co nieco zamierzam sama wdrożyć.
Co mnie zaskoczyło, to to, że choć wydawało mi się, że spakowałam za dużo... okazało się, że spakowałam na styk.
Ogólnie jesteśmy bardzo zadowoleni, a Rybka chyba najbardziej.
Nabawiła się oczywiście kataru, ale na szczęście tylko tyle, dzielna dziewczyna.
Nabawiła się oczywiście kataru, ale na szczęście tylko tyle, dzielna dziewczyna.
Jednocześnie przeżywamy ząbkowanie i różne nowe odkrycia naszego Malucha. Cudowne jest to, jak bardzo jest już komunikatywna. Niby nic nie mówi, ale z różnych dźwięków i mimiki można naprawdę wiele zrozumieć.
Nieopaleni, ale wypoczęci, pozdrawiamy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Za każde słowo - bardzo dziękuję.