Nie wiem, czy tylko my tak mamy... Otóż po świętach oddychamy z ulgą - "uff".
... te kilka dni totalnie rozregulowują (długie słowo) nasz system. I wychodzi to tak: przez ostatnie 3 dni Rybka nie spała w ciągu dnia, więc zasypiała wcześnie wieczorem i budziła się w środku nocy. Już wyspana. Dziś za to zasnęła w aucie na trasie między jedną częścią rodziny a drugą. O dziwo, udało się ją wnieść do domu bez obudzenia, za to jakieś pół godziny później, kiedy wstała, była totalnie nie w sosie. I wcale się nie dziwię, bo obudziła się w całkiem nowym miejscu, wśród właściwie nieznanych sobie osób. A my byśmy chcieli, żeby zachowywała się jak zawsze i była taką towarzyską, uśmiechniętą Rybką.
Nawiasem mówiąc, to bardzo głupie, że w głębi serca zdarza nam się czasem tego (czy czegokolwiek w tym stylu) oczekiwać. Tak jakbyśmy się chcieli nią pochwalić. Bez sensu. I tak jesteśmy z niej dumni. Nie musi nic robić na pokaz, chociaż wiadomo, że każda nowo nabyta umiejętność nas cieszy. Nie można jednak robić cyrku przy znajomych, a dziecko, to nie małpa w ZOO ("Rybko, a powiedz to", "a zrób tak"). Muszę się z tym pilnować, o. Bo pokusa jest wielka - popatrzcie wszyscy, jaka Rybka jest zdolna. Jest. Bo ma cudowny, dziecięcy potencjał do rozwoju.
Wasze dzieci też są.
Mała też w święta dawała czadu - nocami. Miała problem z zaśnięciem. Wieloryb wymyślił, żeby ją bujać w foteliku samochodowym. Minus - potrzeba do tego trochę siły, bo ciężki. Za to efekt jest widoczny, na razie działa świetnie. Oczywiście to tylko w sytuacjach awaryjnych, ale dobrze, że jest taka ewentualność, bo czasem już nie mam pomysłu, co zrobić, żeby pomóc jej zasnąć. Normalnie ma zamknięte oczka, widzę, że chce spać, a sen nie przychodzi, więc krzyczy. Jest jeszcze jedna możliwość - ząbkowanie. To oczywiście podpowiada cała rodzina (bo łapki w buzi), ale ja mam do tego dystans. Rybce ząbki przepowiadano od trzeciego miesiąca jej życia, a wyszły po roku.
Także, uf, wracamy do normalności, może będą jakieś drzemki Rybki w ciągu dnia, może uda nam się wrócić do w miarę stałych godzin snu, jedzenia, kąpania. W święta wszystko działa inaczej.
No i dobra wiadomość. W tym tygodniu nie ma "poniedziałku"...
fakt, mnie święta i każde inne wolne dni rozwalają cały system :)
OdpowiedzUsuńO, tak. Chyba, że wolne trwa ze 2 tygodnie. ;)
UsuńJa tam Święta lubię. Choć wolę jednak wersję bez ospy ;).
OdpowiedzUsuńJa też lubię. Ale chyba najbardziej lubię czas tuż po - jeszcze zapach świąt się unosi, jeszcze ciasto leży na stole, radość spotkania, ale już wszystko wraca do normy i się uspokaja.
Usuń