poniedziałek, 9 marca 2015

Syzyfowe prace

Ostatnio było o śnie pozytywnie. To teraz musi być coś dla równowagi.
Ze spaniem dziewczynek w nocy jest już całkiem nieźle. Jedyne, do czego mogę się przyczepić, to pora, o której zasypiają, bo najczęściej wypada to ok. 22:00 - 23:00 (bo zanim wszystko przygotujemy, zanim wykąpiemy, potem jedzenie, potem uspianie... i tyle to trwa). Daleko mi do takich cudownych (dla rodziców) zasad, jakie panowały w moim domu rodzinnym, że zaraz po dobranocce dzieci idą spać. No, piękna sprawa. I to jest rzecz do wypracowania. Oczywiście czasy się zmieniły i dobranocka już nie jest raczej dobrym wyznacznikiem (bo takie bajki, to mogą lecieć teraz przez całą dobę), ale niechby zasypiały choć o 21:00! To by było wspaniałe!

Nie mogę jednak narzekać, bo Rybka, kiedy już zaśnie, to śpi pięknie całą noc (jednak nie w swoim łóżeczku, a w naszym) i wstaje niezbyt wczesnym rankiem, więc super. Mała śpi książkowo. Budzi się co 3 - 4 godziny na cyca, po czym śpi dalej.

Problemem jest drzemka w ciągu dnia. 
Nie dotyczy to Małej, gdyż ona śpi kiedy chce i ile chce (choć stale czas jej aktywności w ciągu dnia się wydłuża).
Z Rybką w tej kwestii jest ruletka. Ostatnio już kilkakrotnie zdarzało się, że nie spała wcale. No, niby nic na siłę, ale:
- wydaje mi się, że w jej wieku (ok. 1,5 roku) taki sen jest niezwykle ważny, zarówno dla jej dobrego rozwoju, ale też dla regeneracji sił.
- kiedy Rybka nie śpi w ciągu dnia, wieczorem ma tak zły humor, że trudno cokolwiek zrobić i ją jakoś zabawić.
- jeśli nie zasypia, to późnym popołudniem już bardzo chce jej się spać, a położenie jej wtedy może sprawić, że obudzi się ok. 22:00 wyspana i chętna do zabawy...
- kiedy Rybka śpi, mogę wykonać podstawowe czynności domowe, jak np. obiad. Kiedy nie śpi, inne sprawy leżą odłogiem.
- te problemy ze snem sprawiają, że nic nie jesteśmy w stanie zaplanować. Wydaje nam się np., że skoro wstała o określonej porze, to powiedzmy ok. 4 - 5 godzin później raczej zaśnie. Czyli jakieś kolejne dwie później wstanie, więc wyjścia planujemy najczęściej na później. Tymczasem ona wcale nie zasypia o tej porze... I co? I nie wychodzimy, bo czekamy aż zaśnie. "W końcu przecież zmęczy się i zaśnie, prawda"? Chcemy szanować jej sen. Czekamy. A tu Rybka wcale nie zasypia.
 
Że moglibyśmy z nią wyjść/pojechać, a ona pewnie zasnęłaby w wózku lub foteliku? Tak, zasnęłaby. Problem w tym, że potem nie da się jej przenieść, nie budząc jej, a kiedy się budzi po zbyt krótkim czasie, to jest bardziej jeszcze zdenerwowana.

I tak czuję się czasem, jak ten Syzyf, bujając ją w wózku i zastanawiając się, czy tym razem w ogóle zaśnie i po jakim czasie. Wiem, że to pestka w porównaniu do problemów ze spaniem nocnym i dziękuję Bogu, że te problemy - przynajmniej teraz - ustały, więc nawet udaje nam się spokojnie przespać kilka godzin*. 

Traktuję to też jako kolejne wyzwanie. Znów trzeba obmyślać strategię. Kombinować. Próbować.
Martwię się tylko, czy - jeśli okaże się, że wyrasta z drzemek - takie nie-spanie jest dla niej w tym wieku zdrowe? Wiecie coś na ten temat?

No, nic. Wsłuchuję się w córę. I idę spać, bo akurat teraz obie chrapią słodko.
Dobranoc.

* Ach, gdybym jeszcze nocami nie wchodziła na komputer, to bym była całkiem wyspana...


Zasadniczo dobrze jest zaczekać aż dziecko wykaże objawy zmęczenia. Tak więc czekamy. Ziewa, marudzi, trze oczka, pokłada się... - usypiamy. Uwierzycie, że takie akcje trwają czasem nawet i trzy godziny, a kończą się totalnym fiaskiem?

3 komentarze:

  1. ach to spanie......masz rację, że zasypianie ok 22-23 to kosmos i ja tego nie znam, ALE......za to Iza wybudza mi się często w nocy i urządza sobie wędrówki :( u mnie tez tak jest, że jak córka jest mega zmęczona to od 18-tej jest po prostu nie do zniesienia :(((((

    OdpowiedzUsuń

Za każde słowo - bardzo dziękuję.