Powrót do wyprawki. W gruncie rzeczy już niewiele nam zostało, ale co nieco jeszcze jest. Dziś temat: mama. Zaznaczam, że ilość (w nawiasach), gdzieniegdzie jest określona tylko na początek. Pierwsze kilka tygodni. Nie można tutaj jednak nic określić dokładnie, bo każda kobieta ma inne potrzeby. Przyjmijmy więc jakąś średnią.
DLA MAMY
wkładki laktacyjne (3 paczki) - chyba, że kupi się wielorazowe. Nie testowałam, bo dopiero niedawno dowiedziałam się, że takie są, ale myślę, że warto spróbować. Ogólnie rzecz biorąc takie wkładki, to po prostu miękkie krążki, posiadające z tyłu pasek z klejem, umożliwiający przyczepienie ich do miseczek stanika (od środka). Dzięki temu, jeśli pokarm się wylewa (a szczególnie w czasie nawału, czyli już w kilka dni po porodzie, może wylewać się obficie), te krążki wchłaniają mleko, a więc stanik jest suchy i nie plami bluzki w niekomfortowy sposób. Nie każda kobieta jednak zdecyduje się używać wkładek, bo:
a) mogą powodować uczucie swędzenia
b) mogą powodować uczucie gorąca
To już jak kto uważa.
a) mogą powodować uczucie swędzenia
b) mogą powodować uczucie gorąca
To już jak kto uważa.
koszula do karmienia (2 - 3 szt.) - tak naprawdę liczba koszul nocnych jest zależna od tego, jak długo kobieta przebywa w szpitalu. Pierwsza koszula - do porodu - mogłaby być z tych nieco "gorszych", bo trzeba się nastawić, że skończy się na licznych plamach. Kolejne - w porządku. Aktualnie jest wiele rodzajów koszulek ciążowych. Ważne jest, żeby były wygodne i umożliwiały szybki dostęp do piersi (no, cóż, techniczny opis, ale to prawda). Wielość guzików i kokardek może denerwować. Także trzeba samemu wybrać coś, co będzie najwygodniejsze.
majtki poporodowe (siatkowe - 10 szt.) –
są dostępne jednorazowe i wielorazowe. Najlepiej poszukać w Internecie - ceny bardzo dobre i duży wybór.
wkładki do fig (2 paczki) – na początek.
„Wkładki”, to delikatne określenie. To takie wielkie podkłady poporodowe. I tu każda kobieta ma inaczej - bo różnie goją się rany, różna jest też długość czasu plamienia. 2 paczki wystarczą na początek, później trzeba dokupić. W szpitalu powinny takie podkłady być zapewnione.
biustonosz do karmienia (kilka szt.) –
najlepiej w ciemnym kolorze, bo bardzo szybko się brudzi, a plamy z mleka kobiecego wyglądają wyjątkowo nieładnie. W dodatku brzydko pachną, więc najlepiej mieć kilka sztuk tych staników, żeby móc je odpowiednio często zmieniać.
laktator (1 szt.) – warto kupić, jeśli planuje
się odciąganie pokarmu. Jeśli się nie planuje, też w pewnym momencie może się okazać, że będzie potrzebny, ale tutaj nie namawiam do kupna - bo może nie być potrzebny wcale. Są też wypożyczalnie laktatorów - warto się dowiedzieć, gdzie i jakie są zasady oraz koszty wypożyczenia. Dodatkowo są dwa rodzaje: ręczne i automatyczne. Z tego, co pytałam różne mamy:
LAKTATOR RĘCZNY - trzeba się przy nim trochę namęczyć (odciąganie wymaga pewnego nakładu siły - niby niewiele, ale zawsze), jednak działa cichutko, a więc można śmiało odciągać, mając na oku śpiącego maluszka. Jest też tańszy.
LAKTATOR AUTOMATYCZNY - działa znacznie głośniej. Nie wymaga żadnego nakładu siły. Jego użytkowanie polega jedynie na przystawieniu do piersi i włączeniu przyciskiem. Niektóre (a może wszystkie?) posiadają "program" (szumnie powiedziane), imitujący ssanie niemowlęcia (np. wciskanie co pewien czas przycisku oznacza zwalnianie odciągania pokarmu - tak, jak u dziecka, różne tempo ssania). Jest to właściwie chyba tylko przereklamowany bajer, ale mogę się mylić.
Czas odciągania pokarmu w jednym i drugim przypadku jest porównywalny. Nie będę tu polecać żadnych firm, choć jest na rynku kilka wiodących producentów. Kupiłam najprostszy, tani i nie narzekam.
LAKTATOR RĘCZNY - trzeba się przy nim trochę namęczyć (odciąganie wymaga pewnego nakładu siły - niby niewiele, ale zawsze), jednak działa cichutko, a więc można śmiało odciągać, mając na oku śpiącego maluszka. Jest też tańszy.
LAKTATOR AUTOMATYCZNY - działa znacznie głośniej. Nie wymaga żadnego nakładu siły. Jego użytkowanie polega jedynie na przystawieniu do piersi i włączeniu przyciskiem. Niektóre (a może wszystkie?) posiadają "program" (szumnie powiedziane), imitujący ssanie niemowlęcia (np. wciskanie co pewien czas przycisku oznacza zwalnianie odciągania pokarmu - tak, jak u dziecka, różne tempo ssania). Jest to właściwie chyba tylko przereklamowany bajer, ale mogę się mylić.
Czas odciągania pokarmu w jednym i drugim przypadku jest porównywalny. Nie będę tu polecać żadnych firm, choć jest na rynku kilka wiodących producentów. Kupiłam najprostszy, tani i nie narzekam.
Niebawem więcej na temat przedmiotów przydatnych przy karmieniu (piersią i butelką). W tym odcinku to tyle.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Za każde słowo - bardzo dziękuję.