... Internetu?
Dlaczego dzisiejszy wpis będzie pochwałą tego narzędzia? Ano, dlatego, że jako matka, w dodatku matka z brzuszkiem z kolejną pociechą, doceniam opcję zakupów bez wychodzenia z domu.
Kiedy przychodzi wypłata, ja mam już dawno ją rozdysponowaną. Bo Rybka wyrosła z tego lub owego. Bo chodzi - aha, buciki! Bo pogoda się zmieniła. Bo skończyły się jakieś środki higieniczne, witaminy, dodatki.
I wtedy buszuję. Szukam najlepszych ofert. Najlepiej kilka rzeczy u jednego sprzedawcy. I potem klikam potwierdzenie zakupów. To u użytkownika serwisu aukcyjnego. To w aptece internetowej. To w hurtowni zabawek on-line.
Oczywiście, że siedzę po nocach.
Oczywiście, że oglądam przy tym setki nietrafionych ofert.
Oczywiście, że jestem potem niewyspana.
Taszcząc jednak przed sobą wielorybkowy (kochany) brzuszek jedynie do toalety lub kuchni w międzyczasie, a nie robiąc kilometry po sklepach (których nie wybiera się po tym, gdzie najbliżej, ale gdzie znajdę dokładnie to, czego potrzebuję w dobrej cenie), czuję się usatysfakcjonowana.
Także przynajmniej w tym jednym kontekście ostatnio bardzo chwalę sobie dostęp do Internetu.
Ja nie wiem jakbym żyła o ogarniała dom i dzieci bez internetu ...
OdpowiedzUsuńPomyśleć, że kiedyś go nie było! :D
UsuńOj, tak - dla mnie Internet często staje się podstawowym sprzętem w domu :). Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDla mnie też. :)
UsuńZakupy głównie robimy w internecie i bardzo sobie chwalimy. Z innych przyczyn niż u Ciebie - nie mam brzuszka ;) ale uważam, że to jest genialne rozwiązanie. U nas dosłownie wszystko zamawiane jest przez net - zaczynając od spożywki, kończąc na butach, ciuchach i innych gadżetach ;) Pozdrowienia! Monika
OdpowiedzUsuń:)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń