sobota, 28 września 2013

Nie jak w kinie

Na filmach to wygląda tak:
zbliża się happy - end. Najczęściej miejsce jest "niespodziewane". Główna zainteresowana mówi: "wody mi odeszły" i wszyscy pędzą na złamanie karku do szpitala, gdzie po kilku parciach, lekarz stwierdza: "Widzę główkę". I jeszcze jeden raz - i już - dziecię wychodzi piękne, czyste, aż dziwne, że w ogóle krzyczy. Mamusia bierze malucha na ręce, tatuś gładzi ją po ułożonych twarzowo włosach. Zbliżenie na szczęśliwą rodzinkę (czy ktoś tę panią w ogóle zszyje?) i napisy końcowe.
Łącznie: jakieś pół godziny.

środa, 18 września 2013

Dieta podczas laktacji

Hm, hm, hm.
Teorii tutaj tyle, co do diety kobiety ciężarnej, albo jeszcze więcej.

I podobno nie można:
- ostrych przypraw
- czosnku, cebuli
- kapusty, fasoli, grochu
- czerwonego mięsa
- potraw smażonych
- czekolady i ciastek (jeśli sklepowe)
- kawy, coli, chipsów, fast foodów, konserw i wszystkiego, czego nie można było jeść w czasie ciąży
- owoców cytrusowych - ale właściwie, to praktycznie żadnych owoców, poza bananami
- kalafiorów i brokułów (!!!)
- orzechów
- margaryny
- i oczywiście produktów, zawierających wszelkie substancje szkodliwe, jak benzoesan sodu, kwas fosforanowy, glutaminian sodu
- oraz wiele innych, które w tym momencie nie przychodzą mi do głowy.
Pytanie: co jeść?!

środa, 11 września 2013

Pięknie!

To ciekawe, jakie odczucia w obcych ludziach wzbudza macierzyński brzuszek. Ja spotykam się dość często z bardzo pozytywnymi reakcjami.

wtorek, 10 września 2013

Ubranka a tatusiowie

Od pewnego już czasu mam przygotowany zestaw ubranek na początek. Wyprany, wyprasowany, ułożony w sposób, który przynajmniej w tym momencie wydaje mi się w miarę wygodny (w praktyce może okazać się, że wszystko poprzestawiam, żeby naprawdę było wygodnie). Jeszcze co jakiś czas jakieś drobiazgi tam dochodzą i znów: pranie, prasowanie, układanie... 

Wiem, że w odróżnieniu od tego, co czeka mnie za niedługo, w tym momencie sprawia mi to ogromną przyjemność. I tak sobie to oglądam, składam, przekładam... i zastanawiam się (później już czasu na tę czynność pewnie nie będzie) co z czym i na jaką okazję. 

Tymczasem rodzajów ubranek dla dzieci jest mnóstwo. A to z krótkim, a to z długim rękawkiem. To ma guziki, to napki, to zamek, a to jeszcze wiązanie. To ze stopkami, to bez. 
Jako, że baby jednak mają w sobie do ciuchów sentyment, a niektóre - jak ja - wyraźną słabość, połapanie się w tym wszystkim przychodzi nam stosunkowo łatwo. Reszta wychodzi w "praniu" - które ubranka się sprawdzają, a które tylko zajmują cenne miejsce. 

Za to panowie... Oj, oni mają tutaj problem*. I nie ma się co dziwić, skoro wielu z nich myli nawet sukienkę ze spódnicą. Tutaj nagle przychodzi im rozróżniać szereg innych ubrań, których na co dzień nie dostrzegali, bo cóż im więcej potrzebne poza koszulą, spodniami i względnie czymś wierzchnim do okrycia? A tutaj pojawiają się nowe nazwy i różnice między ciuszkami (jak dla nich) minimalne. 


wtorek, 3 września 2013

Wielorybowatość ogólna i wartość dobrych rad

Wielorybka bardzo się zaokrągliła. Kiedy staję bokiem, widać wyraźnie, ile mnie - nas - przybyło. Jest to nawet dość zabawne, bo my z Wielorybem nie przyglądamy się aż tak bardzo zmianom w moim wyglądzie, może nie tak szczegółowo je dostrzegamy na co dzień. Więcej widzą ci, z którymi się spotykamy od czasu do czasu.